Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Winnego śmierci do dziś nie ma...

Alicja Bogiel
Pięcioletni Jędruś z Wilkowa koło Świebodzina badany był jednego dnia przez trzech lekarzy, potem przez kolejnych.

Do dziś nie wiadomo jednak, dlaczego zmarł

Pismo Jacka Sitaka do prokuratury napisane jest tak od serca. Bez żadnych prawniczych słów. Bo jak inaczej opisać, jak umiera twój syn, a ty jesteś bezradny.

"Dzień 24 marca 2007 roku
Mój synek Jędrzej bawi się, nie okazuje żadnych niepokojących objawów choroby."
Jędrek miał prawie pięć lat. I dwóch braci. - Był z trojaczków - dopowiada J. Sitak.
Siedzimy przy kuchennym stole. - Jaki był Jędruś? Kochany. Cieszył się wszystkim.
Wujek chłopca opowiada, że w sobotę bawił się z dzieckiem i jego braćmi: Radkiem oraz Kubą. - Chłopaki szaleli. Wszyscy byli zdrowi.

"Dzień 25 marca 2007 roku
Godzina ok. 8.00, budzimy się i zauważamy u dziecka zmiany na skórze w postaci plamistej wysypki o barwie krwistej,(...) postanawiamy udać się na izbę przyjęć do szpitala w Świebodzinie. Ok. 9.00 dowiadujemy się, że lekarz pediatra nie przyjmuje, jedynie ogólny, siadamy w poczekalni i czekamy na swoją kolejkę. Kolejka jest długa, mijają godziny. Jędruś zaczyna słabnąć, zasypia, pytam się pielęgniarek, czy długo jeszcze mamy czekać. Odpowiedź, że lekarz jest zajęty, czekamy dalej... Godz. 11.00, przyjeżdża karetka pogotowia ratunkowego, widzę lekarza pediatrę, podchodzę i pytam w obecności pielęgniarki, czy zbada dziecko, ponieważ długo czekamy na przyjęcie, a dziecko coraz gorzej wygląda. W odpowiedzi usłyszałem, że nie może zbadać, ponieważ jeździ w karetce pogotowia, i nie zbadała.

Czy pięć godzin w kolejce do lekarza dla chorego dziecka to problem czy nie?
- Tamtego dnia przyjęliśmy 50 pacjentów, w tym 20 dzieci - mówi zastępca dyrektora świebodzińskiego szpitala Renata Błażejewska - Tak jest u nas w weekendy.
- A lekarz pogotowia jest dla pogotowia - uświadamia nas kierownik świebodzińskiej placówki Paweł Ryske. - Gdyby karetkę wezwano...

Czekamy dalej, ok. 14.00 jest lekarz. W pierwszej kolejności przyjmowane będą dzieci. Nasza kolej, badanie, wezwanie pediatry z oddziału porodowego, decyzja skierowania do szpitala w Zielonej Górze. Zaproponowano nam zawiezienie dziecka transportem sanitarnym, lecz dopiero w godzinach wieczornych. Stwierdziliśmy jednak, że ze względu na stan zdrowia Jędrusia pojedziemy sami. Do godz. 16.00 jesteśmy w Zielonej Górze na izbie przyjęć oddziału zakaźnego, badanie, lekarz stwierdza przeziębienie. Jednocześnie zauważa, że ta wysypka do niczego mu nie pasuje, przepisuje antybiotyk, pobranie krwi, co zostało poczynione na miejscu i odsyła nas do domu."
Pod koniec męczącego dnia rodzice zawieźli Jędrka do McDonalds'a. - Ucieszyliśmy się, że lekarz nie znalazł nic poważnego - mówi ojciec chłopca.

Trudno powiedzieć, co było tego dnia Jędrkowi, bo każdy lekarz dał inną diagnozę. W szpitalu w Świebodzinie wpisano "mononukleoza". I skierowano na oddział zakaźny.

Wicedyrektor Błażejewska: - Skoro lekarz skierował dziecko na odział zakaźny, to widział taką potrzebę. Mononukleoza może prowadzić do sepsy.
- Oddział zakaźny jest tylko w Zielonej Górze - dopowiada.

W zielonogórskim szpitalu nie stwierdzono niczego groźnego. "Pobrano krew do badania w kierunku zakażenia mononukleozą zakaźną oraz morfologię. Krew nie wykazała większych odchyleń od powszechnie obowiązujących norm medycznych. Przeprowadzono badanie lekarskie, w tym sprawdzenie objawów oponowych, które również nie wykazało istotnych odchyleń" - pisze rzecznik szpitala Ada Wilczyńska w odpowiedzi na nasze pytania i wątpliwości.

- Pisemna odpowiedź będzie bardziej precyzyjna - tłumaczy.

"Dzień 26 marca 2007 roku
Godzina ok. 8.00 wchodzimy do poczekalni (lekarza rodzinnego - dopisek redakcji), podchodzimy do rejestracji. Nie zdążyliśmy nic powiedzieć, pielęgniarki natychmiast wezwały lekarza. Reakcja natychmiastowa, wezwanie karetki i do Zielonej Góry. Jednak jakie jest zdziwienie lekarza i nasze, ponieważ erka przyjechała bez lekarza."

- Lekarz zamawiał karetkę i wiedział, że pojedzie transportowa. Gdyby widział potrzebę zamówienia erki z lekarzem, mógł takiej zażądać - mówi doktor Błażejewska.
- Tu chodziło o czas, dziecko było w złym stanie. Dobrze, że chłopiec szybko trafił do Zielonej Góry, w ręce specjalistów. Walczyli bardzo o jego życie - mówi lekarz rodzinny Marek Wdowiak.
W szpitalu żona z dzieckiem jest po 30 minutach, oddział zakaźny. Przyjmuje ich ten sam lekarz, co dzień wcześniej odesłał nas do domu. Jędruś ma te same objawy, zostaje przyjęty na oddział. Po paru chwilach przebywania na oddziale dostaje konwulsji, drgawek, nie wiem, jak to nazwać, zapada w śpiączkę."
Od poniedziałku medycy zajęli się też rodziną Jędrka. Jak zawsze, gdy jest podejrzenie sepsy. Sanepid, badania, sprawdzanie przedszkola, antybiotyki...

W ubiegłym tygodniu poznaliśmy wyniki badań. U dwójki dzieci odkryto meningokoki.
- Ale w przypadku Jędrka to nie była sepsa. Jestem pewien. Miał wirusowe zapalenie mózgu - mówił nam niedawno ordynator intensywnej terapii w Zielonej Górze Władysław Kościelniak. - Pyta pani o wysypkę? Była na tle alergicznym, po biseptolu, który wcześniej dziecku podawano. Po podaniu leków znikła.

Mononukleoza, posocznica, zapalenie gardła, wirusowe zapalenie mózgu... Dlaczego zmarł Jędrek? - Trudno ustalić, rodzice nie zgodzili się na sekcję zwłok - usłyszeliśmy w szpitalu.
- Wielka szkoda, że rodzice odmówili zbadania powodu zachorowania. Lekarz, który badał chłopca, to dobry fachowiec, gdyby miał jakiekolwiek wątpliwości, nie odsyłałby pacjenta - przesłała nam wypowiedź lekarki (anonimową!) A. Wilczyńska. - Infekcja m.in. gardła może gwałtownie uaktywnić ukryty wirus, o obecności którego nawet nie zdajemy sobie sprawy.

"W tej chwili uważam, że zostały złamane wszelkie etyczne i moralne normy ratowania życia. Nie mamy żadnych zastrzeżeń do leczenia na oddziale intensywnej terapii, mam zaufanie do ordynatora. Być może, gdyby Jędruś trafił pod opiekę specjalistów rano 25 marca, to dziś byłby z nami. Opuścił nas 11 kwietnia 2007 roku. Zmarł na wirusowe zapalenie mózgu.
Mam jeszcze dwoje dzieci, w tym samym wieku i aż mnie trwoga bierze, jak z powodu odmowy zbadania dziecka, oczekiwania pięć godzin na udzielenie pomocy medycznej i błędnych diagnoz, wysyłania erki bez lekarza, zabija się człowieka. W powiecie życie 30 tysięcy ludzi i wszyscy narażeni są na takie traktowanie."

A gdyby został w szpitalu w niedzielę? - Za dużo tego gdybania - twierdzi doktor M. Wdowiak. - To robi więcej krzywdy niż dobrego. To nie z medycyną...
- Ja nie wiem, czy to dobrze
, że to będzie nagłośnione - mówi babcia Jędrka przy kuchennym stole. - To dziecku życia nie wróci.
- Ja nie chcę żadnych pieniędzy, czy zemsty - mówi J. Sitak.
- Do kogo pan ma żal, do lekarzy, do systemu? - pytamy.
- Nie wiem - odpowiada J. Sitak. - Chcę wiedzieć, czy ktoś zawinił.

Żaden z lekarzy, z którymi rozmawialiśmy, nie powiedział, że jest mu przykro, że Jędrek nie żyje. Mamy tylko pismo rzeczniczki szpitala: "Lekarz, do czasu wyjaśnienia sprawy przez biegłych, którym na wniosek prokuratury zostanie udostępniona przez szpital dokumentacja medyczna, nie będzie się wypowiadał. - To tragedia i dla rodziców i dla mnie - mówi."
W Wilkowie, gdzie mieszka rodzina Sitaków, nikt tej historii nie może pojąć. - Jak to jest, że tylu lekarzy się nim zajmowało, a dziecko zmarło? - szukają odpowiedzi u nas. - Taki cios dla rodziny..., taka tragedia... - powtarzają.

W domu Sitaków jest ostatnio bardzo cicho. Chociaż mieszkają tu dwie rodziny i kilkoro dzieci. Bracia Jędrka, Radek i Kuba, od kilku tygodni uczą się bawić. Ponownie. Zabawa we dwójkę to jednak co innego niż w trójkę.

Świebodzińska prokuratura przyjęła zgłoszenie J. Sitaka, odebrano od niego wyjaśnienia. - Ponieważ sprawa dotyczy głównie Zielonej Góry, dwa dni temu odesłaliśmy materiały do zielonogórskiej prokuratury - powiedziała nam w piątek zastępca prokuratora rejonowego Ewa Grześkowiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska