Kozowie od 2003 r. walczyli z Agencją Nieruchomości Rolnych o możliwość wykupienia mieszkania w Wojnowie nad brzegiem Gniłej Obry. Pisaliśmy o tym. Niedawno przyszedł mail. Grzegorz Koza napisał: udało się! Pojechaliśmy zobaczyć, jak rodzina urządziła się i jakie ma plany. A są bardzo ciekawe...
Przypomnijmy jak było. Pan Grzegorz zatrudnił się w Państwowym Gospodarstwie Rybackim w Sławie 18 lat temu. Jedyne "coś do mieszkania" to była baza rybacka PGRyb w Wojnowie; właściwie pomieszczenia socjalne dla pracowników. Ale młodzi Kozowie nie zważali na kłopoty. W ciągu lat zrobili z bazy dom. Założyli wodę, instalację elektryczną, centralne ogrzewanie.
- Przyjechaliśmy tutaj żukiem 1 sierpnia 1993 r., ja z żoną i dwójką małych dzieci - wspomina G. Koza. - Mieliśmy tylko słoiki z zapasami i książki.
Po latach okazało się, że pracownicy PGRyb mogą wykupywać mieszkania służbowe. Kozowie też wystąpili z pismem o sprzedanie im zajmowanego lokalu. Pierwsze podanie poszło w 2003 r. Potem kolejne. Z każdą odpowiedzią nachodziła ich coraz większa frustracja. Okazało się, iż mimo ich wielkiego wkładu pracy w bazę, mimo doceniania G. Kozy jako pracownika, nie można mu sprzedać mieszkania. A rodzina nie mogła przecież inwestować nieustanne w nie swoje.
- Jak jest duży wiatr boję się siedzieć w domu, biorę dzieci i uciekam, bo dach ze eternitu tak łomoce, że jest obawa, iż się zerwie albo zawali - opowiadała nam Małgorzata Koza, żona rybaka, gdy jeździliśmy do nich zbierając materiał.
Właścicielem PGRyb w Sławie, do którego należy baza w Wojnowie jest Agencja Nieruchomości Rolnych.
Zaczęło się nowe życie
- Nie możemy wydać zgody na sprzedaż domu, żeby nie zamknąć firmie w przyszłości możliwości prowadzenia w tym miejscu, na Jeziorze Wojnowskim, gospodarki rybackiej - tłumaczyła kierowniczka sekcji organizacyjno-prawnej filii ANR w Zielonej Górze.
Po latach walenia głową w ścianę wkurzeni Kozowie zwrócili się o pomoc do senatora Romana Ludwiczaka z Wałbrzycha, czyli z ich stron rodzinnych.
- W ciągu dwóch tygodni załatwiliśmy sprawę, która ciągnęła się osiem lat - mówi pani Małgorzata. Z ANR przyszła Propozycja-oferta sprzedaży budynku mieszkalnego. Idzie o trzy pokoje, kuchnię, łazienkę, przedpokój (50 mkw.) i pomieszczenia gospodarcze (25 mkw.). Potem odbyły się szybkie rozmowy i dziś jest akt notarialny własności.
- Zaczęło się dla nas nowe życie! - mówi ze wzruszeniem żona rybaka. - Zaraz wzięliśmy się do remontu dachu, kotłowni, do wymiany komina...
Małżeństwo hoduje ryby, rodzice liczą, że dołączy do nich syn. To ich podstawowa działalność. Ale mają też niebanalny pomysł: utworzenie w tym miejscu skansenu rybackiego. Gdy powstanie - na pewno o tym napiszemy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?