Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wontor: Mam już tego dość!

Andrzej Flügel 0 68 324 88 06 [email protected]
Bogusław Wontor ma 42 lata, ukończył Politechnikę Zielonogórską. Jest posłem z ramienia SLD, szefem Lubuskiej Federacji Sportu, od lipca 2007 roku był prezesem Lechii.
Bogusław Wontor ma 42 lata, ukończył Politechnikę Zielonogórską. Jest posłem z ramienia SLD, szefem Lubuskiej Federacji Sportu, od lipca 2007 roku był prezesem Lechii. Ryszard Poprawski

- Złożył pan rezygnację. Czemu?

- Kiedyś przychodzi taki czas. On właśnie nastąpił. Dlaczego odszedłem? Są dwa powody. Pierwszy to wiele innych obowiązków i stały brak czasu. Drugi to, co się działo wokół klubu. Ale przecież nie ma niespodzianki. Złożyłem rezygnację już w zimie, kiedy było to wielkie zamieszanie. Wówczas pan prezydent mówił, że ten zarząd jest nieudolny, a on ma ludzi, którzy mogą klub poprowadzić. Teraz, po mojej rezygnacji znikła ostatnia przeszkoda by to zrealizować.

Ze sprawozdania komisji rewizyjnej wygląda, że Lechia jest na plusie. Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle?

WYBIORĄ NOWYCH

Podczas drugiej części walnego zebrania zielonogórskiej Lechii rezygnację złożył prezes Bogusław Wontor i została ona przyjęta. Na poniedziałek 25 maja na godz. 18.00 zwołano kolejne zebranie, które dokona wyboru nowych władz. Do tego czasu na czele klubu stoi wiceprezes Romulad Jankowiak.

Tak to wygląda z zestawienia księgowego. Ale przecież warto wspomnieć, że przejęliśmy klub z ogromnym minusem, wynoszącym około miliona złotych. Cały czas musieliśmy mieć na funkcjonowanie i powoli, aczkolwiek systematycznie, spłacaliśmy zadłużenie. Mimo tego ten ogon się za nami ciągnie. Przecież w ostatnim czasie, doliczając fuzję z Nowogrodem, pozyskaliśmy 800 tys. złotych. Uważam jednak, że przy takim wsparciu miasta stać nas najwyżej na okręgówkę. Jeśli w tej sprawie nie będzie zielonego światła ze strony władz, to czeka nas spadek i to nie tylko do trzeciej ligi.

- Ta rezygnacja to pana porażka?

- W sumie przez prawie dwa lata udało się kilka spraw zrobić. W trakcie mojego prezesowania pierwszy zespół znalazł się w nowej drugiej lidze, a rezerwy w trzeciej. Juniorzy starsi zajęli piąte miejsce w kraju. To, jak na nasze miasto, dobre wyniki. Przypomnę też w jakich warunkach działaliśmy. Skupiliśmy się na szukaniu pieniędzy i robieniu wszystkiego, by klub mógł normalnie funkcjonować. Tu nie mam sobie nic do zarzucenia. Owszem, nie daliśmy rady, by przejść na kolejny etap, czyli marketingu, postarania się by więcej kibiców przychodziło na stadion, choć próbowaliśmy. Nie ukrywam, że liczyłem na wparcie miasta. Tego nie było.

- Stwierdził pan że jest wypalony, nie decyduje w klubie o niczym. Skąd ten nastrój?

- Tak, czuję się wypalony. Już kilka miesięcy temu władze miasta powiedziały jasno, że mamy odejść, bo oni mają pomysł, jak ma funkcjonować klub. Do dziś nie wiem jaki. Aby ułatwić panu prezydentowi działanie, cały zarząd oprócz pana Jankowiaka, podał się wówczas do dymisji. Do tego doszło buntowanie części naszych ludzi, przeciwstawianie nas działaczom UKP, oddziaływanie na kadrę trenerską i zawodników. To nie jest przyjemne, kiedy się słyszy od piłkarza: - Jak wy odejdziecie, to będzie wspaniale. Skoro ja nie decyduję już praktycznie o niczym, to mam tego dosyć. Niech tak będzie. Jeśli moja osoba jest jakąś przeszkodą, by normalnie funkcjonować, to proszę bardzo.

W ostatnim wystąpieniu dość surowo ocenił pan zielonogórskie środowisko piłkarskie. Rzeczywiście jest tak źle?

- To na pewno najtrudniejsze środowisko z jakim miałem do czynienia, a jako szef federacji sportu znam wszystkie. Niestety, działacze piłkarscy dają sobą manipulować. Dostaną cukierka czy marchewkę i już jeden klub występuje przeciwko drugiemu. A przecież one powinny z sobą współpracować i robić wszystko, by do seniorskiego, w ramach piramidy szkoleniowej, trafiali najlepsi. Między nimi powinna być rywalizacja, ale tylko sportowa. Niestety, mi też nie udało się środowiska zintegrować, aczkolwiek na początku wydawało się, że to się może udać. Ale później... Jak się ma instrumenty, to można tym wszystkim sterować. I tak się dzieje...

- To już koniec kontaktów z futbolem?

- Nie, skąd. Jestem kibicem i nim zostanę. Zresztą swoją przygodę ze sportem zaczynałem jako junior Obry Zbąszyń. Pomagałem wcześniej futbolowi i nie zmierzam przestać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska