- Naprawdę właśnie wracacie z Paryża?
A.KUBICKA: - Oczywiście, że tak. Ale nie wracamy tylko z samego Paryża. Byliśmy tam trzy dni, nocując w małym hoteliku niedaleko placu Bastylii.
- Rozumiem, że to była jakaś dłuższa wyprawa, tak?
A.K: - Paryż to był tylko jeden z etapów naszej podróży. Łącznie przejechaliśmy 4.500 km zwiedzając Amsterdam, zamki nad Loarą, byliśmy też nad Jeziorem Genewskim u stóp Alp, potem jeszcze Tyrol i przez Czechy wróciliśmy do Polski.
K. KUBICKI: - W podróż, która trwała dwa tygodnie, wybraliśmy się tylko we dwoje. Była to nasza druga wyprawa, w zeszłym roku pojechaliśmy do Austrii, by zobaczyć obóz Mauthausen, gdzie zginął mój dziadek ze Zbąszynia.
- Na jakiej maszynie zwiedzaliście Europę?
K.K: - Nasz motor to Yamaha Dragstar 1100 rocznik 2004, zakupiony dwa lata temu w USA. Pierwszą maszynę otrzymałem od żony w prezencie gwiazdkowym, zmusiła mnie w ten sposób do zrobienia prawa jazdy na motocykl.
- A jak podczas podróży zdarzy się awaria...?
K.K: - Mamy wykupioną pełną formę ubezpieczenia.
- Jak to się stało, że będąc mieszkańcami Nowego Tomyśla zostaliście członkami zbąszyńskiego klubu motocyklowego "Łabędź"?
A.K: - Chcieliśmy wspólnie spędzać czas z ludźmi mającymi podobne pasje jak my. W ten sposób trafiliśmy do "naszych Łabądków" w Zbąszyniu.
- Skąd zamiłowanie do motocykli, nie wygodniej podróżować samochodem?
A.K: - Może i wygodniej, ale to nie znaczy, że ciekawiej. W samochodzie nie czuje się zapachów lasu, pola czy łąki. Jest się wówczas uboższym o wiele doznań.
- Czego należy życzyć motocyklistom?
K.K: - Na przydrożnych parkingach wszyscy życzyli nam... szerokości!
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?