Wszyscy mają już dość pandemii, a ona nie odpuszcza. Szpital w Zielonej Górze: przebywa u nas rekordowa liczba chorych na COVID-19

- Szczerze? Mam tej całej pandemii po prostu dość - denerwuje się nasza Czytelniczka, pani Klaudia. - Zdalne nauczanie, ograniczenia, kolejne komunikaty o obostrzeniach, brak możliwości swobodnego spotkania się z przyjaciółmi i rodziną. Kto to wszystko wytrzyma? Wcale się nie dziwię, że ludzie są coraz bardziej wkurzeni.

Wideo: Czy rząd przywróci część obostrzeń?

Niestety, choć wielu z nas pandemii ma dość, to ona wciąż nie odpuszcza.

Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze informuje o kolejnej rekordowej liczbie chorych na COVID-19, którzy są hospitalizowani w tej placówce. Od samego początku walki z wirusem leczono tutaj już ponad 1 tys. osób, z czego ponad 160 zmarło.

• Mapa zakażeń koronawirusa w Polsce | COVID-19 | Oficjalne dane Ministerstwa Zdrowia i WHO

Obecnie znów widać tendencję wzrostową, jeśli chodzi o liczbę zachorowań na COVID-19 wśród pacjentów trafiających do zielonogórskiej lecznicy.

- Nie chcemy tymi danymi nikogo straszyć. Wiadomo, wszyscy jesteśmy już tą sytuacją zmęczeni. Wszyscy oprócz… koronawirusa - dodaje lecznica. - Dlatego przypominamy! Dbajcie o siebie, bliskich, o wszystkich dokoła. Używajcie maseczek, dezynfekujcie się, zachowujcie dystans i słuchajcie tylko specjalistów. To jeszcze nie koniec!

- O ile parę tygodni temu mogliśmy powiedzieć, że był widoczny spadek pacjentów [z koronawirusem] u nas w szpitalu, o tyle od mniej więcej 2 tygodni znowu te liczby rosną - mówi Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka prasowa Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze. - Już w czwartek, 18 lutego, zbliżyliśmy się do prawie 100 pacjentów u nas hospitalizowanych. Od samego początku leczono u nas ponad 1000 pacjentów z COVID-19.

• Będzie rozporządzenie w sprawie maseczek? Horban: Trzeba wyrzucić te wszystkie pseudoochrony. Jest odpowiedź ministra zdrowia

Co może mieć wpływ na tę większą liczbę zachorowań na COVID-19?

- Poluzowanie obostrzeń - mówi doktor Jacek Smykał, kierownik oddziału zakaźnego w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze. - Ludzie w tej chwili mają większą odwagę, żeby się spotykać i się zakażać. Tak myśleliśmy, że ten wzrost zachorowań może nastąpić. Był moment, kiedy te [większe] obostrzenia obowiązywały i nie mieliśmy pełnego oddziału. A jak tylko zaczęły się te poluzowania, to wszystko poszło na całość. Jak np. w Zakopanem.

Doktor Smykał przypomina jednak, że COVID-19 to choroba bardzo zaraźliwa. Transmisja zakażenia jest niezwykle szybka. Najczęściej zaś miejscami zakażenia są małe pomieszczenia. Nie wiadomo, co przyniesie przyszłość, jeśli chodzi o liczbę zakażeń.

- Jesteśmy tym wszystkim coraz bardziej zmęczni - mówi o zachowaniu społeczeństwa doktor Smykał. - Szukamy normalności - więc chcemy się spotykać z przyjaciółmi, z rodziną. Szukamy oderwania się. Funkcjonujemy de facto w pewnym stresie społecznym. Z każdej strony jesteśmy bombardowani informacjami o kolejnych zgonach.

Cała służba zdrowia: lekarze, pielęgniarki, salowe również żyją w permanentnym stresie, bo umierają kolejni pacjenci. Pracownicy lecznic nie pozostają na to obojętni.

- A wciąż nie mamy leku - mówi dr Smykał.

Obecnie trwają szczepienia seniorów czy kadry nauczycielskiej.