Jeszcze 20 minut przed sobotnim zebraniem wydawało się, że sala będzie świeciła pustkami. Pierwsi wyborcy pojawili się trochę przed piątą. I ciągle szli, i szli, całymi rodzinami, aż zabrakło krzeseł. 100 osób, 120, a może jeszcze więcej. To we wsi liczącej 120 mieszkańców, tych zameldowanych na stałe.
Burzliwie już było
Miało być gorąco. - Poprzednio było wyjątkowo burzliwie. Wtedy Szymek Łabuda rywalizował z panią Szulc. Wygrał
- opowiadał Lech Basiński. Nie krył zaskoczenia sielską niemal atmosferą sobotniego spotkania. Niemal, bo małe zamieszanie powstało przez dwie rodziny, które koniecznie chciały głosować. Nie było ich ani na liście wyborców (stale zameldowani), ani wśród uprawnionych (to ci, którzy mieszkają we wsi, a do grona wyborców dołączają dzięki decyzji wójta).
- Jeśli przegrasz trzema głosami, składaj protest - namawiał kandydatkę Kurowiak mężczyzna w średnim wieku. Jak tłumaczyła jego żona, nie wpisano ich na listę uprawnionych, bo ktoś pomylił numery działki z domem lub odwrotnie.
Bój o prawo głosu stoczyli też pan Andrzej z żoną (nie chciał nazwiska w gazecie). Dowieźli nawet potrzebne dokumenty.
- Bo chcę mieć wpływ na to, co dzieje się w wiosce. Tu, nie w Gorzowie, spędzamy większość czasu od 15 lat - tłumaczył. Oboje głosowali.
Jak zlikwidować podziały
Miało być gorąco, bo wieś od jakiegoś czasu jest podzielona. Na starych, mieszkających od kilkudziesięciu lat, i nowych, z kilku, kilkunastoletnim stażem. Mieszkańców podzielił prawdopodobnie spór o maszt telefonii komórkowej. Starzy go chcieli, by wieś miała z opłaty pieniądze. Nowi niekoniecznie, bo nie po to uciekali z Gorzowa, od nadmiaru techniki i cywilizacji.
- My, wy, oni, to smutne, że tak się u nas mówi. Jeśli mamy wybudować kościół, trzeba coś zmienić. Bo kościół to nie tylko mury. To dobry czas, żeby rozpocząć nowy rozdział w historii naszej wsi - stwierdziła Bożena Kurowiak chwilę po wyborze na sołtysa. Dostała 58 głosów na 85 oddanych (w wyborach głosowało 57 proc. uprawnionych!). O budowie kościoła w Zdroisku chwilę wcześniej mówił ksiądz Bogusław Kaczmarek. Ma kosztować 400 tys. zł.
Ale wsi brakuje nie tylko kościoła. Tu nie ma ani sklepu, ani klubu, nawet wiejskiej świetlicy. Jest za to beznadziejna, pełna dziur ulica Bukowa. Po deszczu rozmiękczona do bólu, z wielkimi kałużami. Nowa sołtys ma co robić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?