Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystko przez piękną Grecję

Piotr Jędzura
Renata Procz i jej brat Andrzej Kopecki już teraz w swojej greckiej restauracji
Renata Procz i jej brat Andrzej Kopecki już teraz w swojej greckiej restauracji fot. Piotr Jędzura
Renata Procz najpierw wyjechała do Aten na niemal 10 lat. Potem wróciła do Zielonej Góry i otworzyła wymarzoną grecką knajpę.

W restauracji za barem uwija się niewysoka dziewczyna. Pomaga barmanowi. Po chwili znika w kuchni, żeby zaraz wyjść ze wspaniale udekorowanym, pachnącym daniem.

To zielonogórzanka Renata Procz, która razem z mężem Markiem, bratem Andrzejem Kopeckim i bratową Izabelą prowadzi knajpę z greckim jedzeniem. Zanim do tego doszło ciężko pracowała ucząc się trudnej kuchni.

Trudna decyzja

Był 1991 r. rok. W kraju trudna sytuacja. Brak pracy nie rysował kolorowej przyszłości. Mąż Renaty był już w Grecji. Pracował w Atenach. Trudną decyzję o wyjeździe musiała podjąć sama. I nie ukrywa, że nie było to proste. - Inny kraj, inna kultura, i do tego wyjazd z Polski - wspomina.

W końcu się zdecydowała. Ze strachem i w niepewności spakowała walizki zabierając najpotrzebniejsze rzeczy. W Grecji od razu szukała pracy. Przypadek sprawił, że nalazła ją w kuchni. - Cóż to ma do mojego ekonomicznego wykształcenia - pomyślała wtedy. Nie było jej do śmiechu.

Od pierwszego dnia uczyła się gotowania. - Grecka kuchnia choć mięsna, nie należy do łatwych - mówi Renata. Miejscowi klienci byli wybredni, przyzwyczajeni do swoich smaków. Nauka szła powoli. - Niektóre potrawy kilkanaście razy psułam, żeby w końcu dobrze doprawić, dobrać odpowiednią konsystencję - wspomina kuchenną edukację. W końcu zaczęła gotować z powodzeniem. Czas mijał, rok za rokiem.

Wracamy !!!

W Atenach wspierał ją mąż. Marek szybko opanował tajemnice kuchni dlatego i Renacie zaczynało iść coraz lepiej. W Grecji mieli rodzinę. Teściowa Renaty to greczynka. Urszula Mylonakos była ich podporą w trudnych chwilach. Ale tęsknota za krajem nie mijała. Ateny poznali bardzo dobrze. Po 10 latach mieli już dużo znajomych, także Polaków. Dojechał też brat.

- Było dobrze, mieliśmy siebie, wszystko układało się - mówi Renata. Ale było cos jeszcze. Tęsknota za krajem. Oboje coraz częściej myśleli o powrocie. Ale trudno było im zdecydować się. Nowej przyjaźnie, przyzwyczajenie do Akropolu, klimatu i z natury pogodnych Greków. Ale w końcu... - Usiedliśmy i zdecydowaliśmy, że wracamy - mówi Renata.

Marzenie życia

Był 2001 r. Wracali z nadzieją, ale skrzydła Renacie opadły, gdy zaczęła bezskutecznie szukać pracy. Odchodziła z kwitkiem od kolejnych pracodawców. Wróciły myśli, że w Grecji było lepiej. Wtedy Renata, która nie należy do osób poddających się trudnościom, postanowiła zrealizować marzenie swojego życia.

- Chciałam prowadzić restauracje, taką jak w Atenach, nauczyłam się gotować i pamiętałam piękny Akropol,więc nazwę miałam już gotową - śmieje się.

Trudności znowu były, ale nie poddawała się. Szła do przodu. Dziś ma swoją wymarzoną knajpę. Podzielili między siebie zadania. Na przykład Andrzej robi zakupy, zajmuje się zaopatrzeniem. Marek to złota rączka, wszystko pomaluje, naprawi. Izabela pomaga w kuchni. A Renata?

- No też w kuchni gotuję, jak trzeba to zakupy zrobię, dbam ogólnie o wszystko - mówi. Knajpa to nie jest łatwy interes. - Wymaga codziennej pracy i wielu lat budowania sobie marki, ale ja to lubię - mówi i znowu znika w kuchni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska