- Wskutek kryzysu, na rynku pracy znów zaczyna rządzić pracodawca, a nie jak dotąd pracownik, który mógł przebierać w ofertach pracy - mówi dyrektor WUP Grzegorz Błażków. - A to znaczy, że rynek stał się bardziej wymagający jeśli chodzi o kwalifikacje pracowników i tym bardziej ważne jest kształcenie ustawiczne.
To o tyle ważne, że mimo kryzysu niektóre lubuskie firmy przymierzają się do zwiększenia zatrudnienia. Mowa jest o nowosolskiej Gedii, produkującej części samochodowe czy zielonogórskim Stelmecie, działającym w branży drzewnej. Ważny jest więc wybór takiego kierunku kształcenia, na który jest zapotrzebowanie na rynku pracy. A z tym ciągle mamy problem.
Graficy potrzebni w reklamie
Z danych Lubuskiego Kuratorium Oświaty wynika, że wśród uczniów kształcących się w czteroletnich technikach, w czołówce ilości chętnych znajduje się technik ekonomista, informatyk, czy technik hotelarstwa. Dopiero na dalekich pozycjach znajdują się technik budownictwa czy mechatronik. A to właśnie dla tych specjalistów są najlepsze rokowania na zatrudnienie.
Jeśli chodzi o kształcenie ustawiczne, czyli ofertę edukacyjną adresowaną do dorosłych, to w tym roku szkolnym 20 szkół wystąpiło o uruchomienie kształcenia w 33 zawodach. Ale niestety, nie wszystkie udało się uruchomić, z powodu braku chętnych. Najczęściej wybierano takie kierunki jak: kucharz, technik spedytor, logistyk, czy technik rolnik. - Szkoda, że nie udało się uruchomić szkoły np. dla techników cyfrowych procesów graficznych, co w dobie rozwoju branży reklamowej na pewno byłoby intratnym zawodem - ubolewa starszy wizytator z Lubuskiego Kuratorium Oświaty Beata Wachowiak.
Zawodówki zbyt drogie
Zresztą problem tkwi nie tylko w tym, że nie ma chętnych na intratne kierunki, ale także w tym, że lubuskie szkoły zawodowe kształcą tylko w 38 zawodach, na 208 zawodów znajdujących się na ministerialnej liście. Dlaczego tak się dzieje? - Powodem jest to, że kształcenie zawodowe należy do najdroższych - mówi Wachowiak. - Jest to zadanie samorządów, które niechętnie uruchamiają nowe kierunki, bo wiąże się to z finansami, więc lepiej utrzymywać to, co jest. Poza tym, cała rzesza nauczycieli zawodów to osoby, które mają już uprawnienia emerytalne. A nowych nie zachęcają warunki płacowe.
Zachętą ma być nowe rozwiązanie, w myśl którego szkoły będą mogły zatrudniać specjalistów rozmaitych branż, np. pracujących w prywatnych firmach, którzy po ukończeniu kursu pedagogicznego, będą mogli podjąć pracę za pieniądze na poziomie pensji nauczyciela dyplomowanego.
Małe firmy milczą
Z kolei prezes Wojewódzkiego Zakładu Doskonalenia Zawodowego w Gorzowie Zbigniew Staszak zwraca uwagę na inny problem. - Rozpoznanie potrzeb lokalnego rynku pracy jest ogromnie trudnym zadaniem, bo przecież 90 proc. lubuskich firm to mikroprzedsiębiorstwa zatrudniające do dziewięciu pracowników - mówi. - A te firmy nie artykuują swoich potrzeb i co więcej, niechętnie zrzeszają się w organizacje czy stowarzyszenia, które by mówiły o ich potrzebach pod względem zatrudnienia.
Zdaniem Staszaka, potrzebne są skoordynowane działania rozmaitych instytucji i szkół, a także mediów, których celem byłoby przekonanie przedsiębiorców, by artykuowali swoje potrzeby.
Nauka to najlepsza inwestycja
Podczas konferencji, "GL" zaprezentowała projekt pod nazwą "Nauka to najlepsza inwestycja", który od roku realizujemy na terenie woj. lubuskiego z funduszy Europejskiego Funduszu Społecznego. Projekt polega na wspieraniu formalnego kształcenia ustawicznego. Informujemy, doradzamy i zachęcamy do tego, by dorośli Lubuszanie podejmowali naukę lub uzupełniali wykształcenie. Jednym z użytecznych elementów naszego projektu jest lubuska baza szkół dla dorosłych - z adresami, namiarami a także aktualną ofertą szkół, która jest dostępna w internecie, pod adresem www.gazetalubuska.pl/ksztalcenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?