- To nie jest rozprawa, tylko wstępne postępowanie wyjaśniające - powiedziała sędzia Jolanta Lewandowska-Głodzik, wypraszając dziennikarzy i działaczy związkowych z zarządu regionu Solidarności.
Dyscyplinarka zamiast współpracy
3 grudnia ub. r. M. Leszczyńska zarejestrowała zakładową komisję Solidarności. Pracowała na uczelni od 2001 r. Była przed obroną doktoratu. Jako szefowa związku poprosiła władze uczelni o udostępnienie pokoju na siedzibę organizacji, statutu i regulaminu wynagradzania. Nie dostała, uczelnia w zamian poprosiła o listę związkowców. 30 grudnia została dyscyplinarnie zwolniona, za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych. Rektor prof. Andrzej Bałaban tłumaczył nam, że to z powodu jej kiepskiej pracy i zaniedbań dydaktycznych, a nie utworzenia związku. Jego zdaniem założyła związek tylko po to, aby uchronić się przed zwolnieniem. M. Leszczyńska wystąpiła do sądu z pozwem o przywrócenie do pracy
Może będzie ugoda
- Ani służbowo, ani prywatnie nie uważam, aby zwolnienie pani Leszczyńskiej miało związek z założeniem przez nią związku zawodowego. - powiedziała nam po rozprawie Ewa Głowiak, radca prawny, pełnomocnik uczelni. Dodała, że za wcześnie jest oceniać, czy jej postawa miała na celu ochronę własnego interesu, czy też występowała w interesie pracowników uczelni. Jak powiedziała nam Sylwia Zarzycka, radca prawny reprezentujący M. Leszczyńską, na następnej rozprawie 12 marca strony rozmawiać będą o polubownym zakończeniu sprawy. - Liczę na porozumienie z uczelnią, jestem skłonna pójść na kompromis. Dziś nie myślałam o tym, tylko o powrocie do pracy. Nadal jestem przewodniczącą organizacji związkowej i chcę współpracować z władzami uczelni, m.in. w powołaniu społecznego inspektora pracy - powiedziała nam po rozprawie M. Leszczyńska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?