Pojechaliśmy na miejsce, na ulicę Grodzką. Faktycznie, kilku mężczyzn, uzbrojonych w siekiery, wycinało drzewka z donic. Widok okropny. Bo pod siekiera trafiały nie tylko suche okazy, ale także te w pełni zielone. Wcięte rośliny pracownicy wrzucali na przyczepę traktora. Wybierali z donic pozostałe korzenie.
- Jak można tak postępować z drzewami? - pytała nasza Czytelniczka. - Jeżeli ktoś w urzędzie miał pomysł by posadzić na grodzkiej nowe drzewka, może ładniejsze, to mógł także wymyślić, co zrobić z tymi wyrośniętymi. Czy nie ma u nas parków czy pustych miejsc, gdzie można by te drzewa wsadzić i dać im szansę?
Parki są i miejsce pod takie drzewka też. Choćby w miejscu prowizorycznego bulwaru nad Odrą. - To marnowanie naszych pieniędzy, za które te drzewa kupiono, a teraz ktoś wyda nasze pieniądze na nowe - komentowali głogowianie zajście na Grodzkiej. - Przecież niektóre z tych drzew są w pełni zielone. A te, które nieco podeschły można spróbować uratować. Zresztą, co to za specjaliści od zieleni w tym ratuszu, że pozwolili, aby niektóre z tych drzew wyschły?
Rzecznik prezydenta zapewnił nas, że o wycięciu iglaków zadecydowali specjaliści z ratusza. - Oni się na tym znają i na pewno nie pozwoliliby na wycięcie zdrowych drzew - przekonywał.
Wiadomo, że z Grodzkiej zniknie siedem donic, będzie tam stało ich 20, w większości zostaną wymienione na nowe. - Niemal wszystkie drzewka wyschły, to były cisy i brzozy - poinformował nas naczelnik wydziału środowiska Robert Myśków. - To nie były rośliny na tak reprezentacyjne miejsce miasta. Był pomysł, by niektóre poprzesadzać w inne miejsca, ale uznaliśmy, że są w zbyt kiepskim stanie. Kolejnego szoku przesadzania by nie przeżyły. Teraz w donicach są już posadzone bardziej szlachetne tuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?