Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za jedenastym setbolem!

JANUSZ DOBRZYŃSKI (95) 722 69 37 [email protected]
Pierwsze starcie dwóch lubuskich drugoligowców walczących o awans do serii B pierwszej ligi siatkówki przyniosły dwa zwycięstwa Olimpii. AZS Gwardia Gubin-Zielona Góra nie jest wszakże bez szans.

Tuż po sobotnim meczu, gdy na trybunach sulęcińskiej hali trwał jeszcze karnawał kibiców po zwycięstwie 3:0 ich pupili, największy pechowiec w ekipie gości, Dominik Kwapisiewicz, rzekł: - Nie wiem, co się z nami stało, ale myślę, że szybko odbudujemy się psychicznie i jutro powalczymy o zwycięstwo. Mam nadzieję, że też będę mógł grać, bo noga nie została na szczęście skręcona.

Za jedenastym setbolem!

Choć lekko utykając, atakujący wyszedł w niedzielę na parkiet już w pierwszym secie, a w drugim poderwał swych kolegów do boju. Po meczu, choć nieco zawiedziony, nie tracił wiary w ostateczny sukces swego zespołu. - Mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski z tego dwumeczu i u nas będzie odwrotnie - zapowiedział. - Liczymy zwłaszcza na naszych kibiców.
W trzecim secie niedzielnego meczu emocje sięgnęły szczytów! Najpierw pięć setboli z rzędu mieli siatkarze Olimpii, następnie trzykrotnie przed szansą zakończenia seta stawali ich rywale.
Goście objęli prowadzenie 2:1, ale riposta Olimpii była już nie do odparcia.
- Zielonogórzanie byli dziś znacznie bardziej skoncentrowani niż w sobotę - ocenił rozgrywający Olimpii Jerzy Boguta. - A my, zamiast grać konsekwentnie swoje, nagle stanęliśmy, dając się rozkręcić rywalom. W czwartym secie powróciliśmy do swojej gry, a końcówkę piątego rozgrywaliśmy pod nasze dyktando. Dobrze, że od czwartego seta odnalazł się Marcin Lorenc i bardzo nam pomógł. Bo zwykle nasz atak opiera się na Romku Bartuzim, Krzyśku Dobku i Marku Staszewskim.

Chcą tu wrócić...

- W sobotę popełniliśmy zbyt dużo błędów, więc dziś chcieliśmy się zrehabilitować - rzekł kapitan AZS Gwardii Marcin Oczkowski. - Mecz pokazał, że potrafimy grać i jeszcze się nie poddajemy. Widowisko było piękne, sulęcińscy kibice wytworzyli wspaniałą atmosferę, a my, choć przegraliśmy, chyba nie zawiedliśmy oczekiwań. Zrobimy wszystko, by wrócić tu w następną środę i rozstrzygnąć losy awansu.
- W drugim secie na boisku powstała nowa filozofia - uzasadniał trener Olimpii Stanisław Szablewski. - Chłopcy odeszli od założeń taktycznych, kreując grę kombinacyjną, która w tej konfrontacji nie była ich atutem. Nasze błędy pozwoliły rywalom uchwycić rytm gry, a że jest to zespół ambitny, zaczął walczyć do ostatniej piłki. I były wielkie emocje, choć także i błędy. Ale wierzę w swój zespół, bo pod względem sportowym jesteśmy bardziej doświadczeni i lepiej poukładani. Zielonogórski klub jest natomiast lepiej od nas zorganizowany. My się tego dopiero uczymy.
- Do walki poderwał nas Dominik Kwapisiewicz, dodając wiary i otuchy - rzekł Tomasz Paluch. - Uwierzyliśmy, że można wygrać i każdy wzniósł się na swoje wyżyny. Górę wzięło jednak doświadczenie rywali, zwłaszcza prowadzącego grę Jurka Boguty i Romka Bartuziego, który przytrzymał nas blokiem. My musimy się tego uczyć, ale teraz gramy w swojej hali i zrobimy wszystko, by tam się to jeszcze nie skończyło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska