Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójcy dziecka czekają na wyrok. Maleńka Sandra utonęła w szambie

Piotr Jędzura 0 68 324 88 80 [email protected]
Magdalena i Stach w ławie oskarżonych zielonogórskiego sądu.
Magdalena i Stach w ławie oskarżonych zielonogórskiego sądu. fot. Piotr Jędzura
Na październik sąd odroczył rozprawę przeciwko Magdalenie i Stachowi, oskarżonym o zabójstwo dziecka w Przewozie. Na ostatniej sprawie, wznowionej po mowach końcowych zabrakło świadka.

Magdalena i Stach nie usłyszeli wyroków w procesie, w którym zostali oskarżeni o zabójstwo dziecka. Sędzia orzekła, że musi jeszcze przesłuchać biegłego i świadka.

Biegły ma określić obrażenia dziecka. Z pewnością chodzi o to, czy mogły one spowodować zgon maleńkiej Sandry, po tym jak Stach zadał jej ciosy drewnianą pałką. 2,5-letnia dziewczyna utonęła w szambie, do którego wrzucił ją Stach. Biegły potwierdził utopienie jako przyczynę zgonu.

Przesłuchanie świadka z pogotowia opiekuńczego jest konieczne do ustalenia zeznań brata zamordowanej dziewczynki. Chodzi dokładnie o to, czy nie złożył ich on pod wpływem osób trzecich. Podczas jednego z przesłuchań chłopiec zaczął mówić, że jego mama spała, w chwili kiedy Stach mordował Sandrę. Kacper powiedział nawet, że będąc na zewnątrz domu Stacha w Przewozie, w którym rozegrała się tragedia, widział przez okno śpiącą matkę.

Doszło do doświadczenia procesowego. W jego trakcie ustalono, że chłopiec mógłby dosięgnąć wzorkiem wnętrze pomieszczenia. Jedna w oknie wisi gruba zasłona, która uniemożliwia obserwację pokoju z zewnątrz.

Kolejna rozprawa przed zielonogórskim sądem odbędzie się w październiku.

Stach tłumaczy się w liście

Na przedostatniej rozprawie, przed mowami końcowymi, sędzia odczytała list Stacha. Oskarżony wyjaśnia w nim to, co stało się 27 marca ubr. w Przewozie. W ten makabryczny dla 2,5-letniej Sandry dzień Stach miał podgrzewać jedzenie dla dzieci Magdaleny. Tak przynajmniej pisze w liście do sądu. Magdalena miała siedzieć obok i karmić maleńką Sandrę.

Stach mówił, że chyba podkładał drzewo pod kuchenkę. W pewnej chwili pamięta, że doszło szczekanie psów. - Weszły do kuchni za tym chłopakiem (red. Kacprem), zdenerwowały mnie - Stach pisze w liście i potwierdza na sali sądowej.

Psy, jak wynika z jego relacji, zaczęły wyjadać pokarm dla Sandry, który leciał na podłogę. To miało bardzo rozwścieczyć Stacha. Chwycił za drewno spod kuchenki i rzucił w psy. Ze wspomnień w liście wychodzi, że kawałkiem drewna została uderzona Sandra. Miała wtedy być na rękach u matki. - Chyba tak to było, zobaczyłem krew i rzuciłem ręcznik - mówił Stach przed sądem wyjaśniając, że mało z tego dnia pamięta. Zaznaczył, że to co się stało, to dla niego tragedia, której nie jest sobie w stanie nawet wyobrazić.

Więcej już nie pamięta. Nie może zrozumieć jak doszło do czegoś tak strasznego.
Magdalena przed sądem zeznała jednak, że żądnych psów w kuchni nie było. Mówi, że w chwili mordu spała. Winę za śmierć dziecka zrzuca na Stacha. Pojawia się nawet informacja, że po mordzie została zgwałcona przez mężczyznę. Stąd siniaki na jej rękach w dniu zatrzymania przez policję. Wcześniej jednak powiedziała, że to policjanci i prokurator siłą zmusili ją do przyznania się do winy i składania zeznań.

Prokurator żąda dożywocia

Prokurator ze świebodzińskiej prokuratury rejonowej Krzysztof Pieniek podczas mowy końcowej nakreślił makabryczną zbrodnię w starej kuźni w Przewozie. - Chwycił płaczące dziecko za rękę, podniósł i zaczął uderzać kołkiem przypominającym kij bejsbolowy - mówił prokurator Pieniek. Potem dziewczynka została wrzucona do drewnianego wózka. Magdalena na polecenie Stacha wywiozła dziecko na podwórze pod otwór szamba. Tam Stach wrzucił dziecko do fekaliów.

- Odebrano najwyższą wartość, życie. W tym przypadku zbrodnia jest jeszcze większa, bo zamordowano dziecko - mówił prokurator Pieniek. Podkreślił, że to nie było zwykłe zabójstwo na melinie. Zamordowane zostało dziecko. Prokurator zaznaczył, że maleńka Sandra miała zaledwie 2,5 roku, nie zdążyła nacieszyć się życiem. Zbrodnia Stacha zasługuje na najwyższą karę. - Żądam dla oskarżonego dożywocia za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem - mówił prokurator Pieniek.

Dla Magdaleny prokurator zażądał kary 25 lat więzienia. - Wywożąc dziecko w wózku do szamba godziła się na zbrodnię. Nie rzuciła się ratować swojego dziecka, jak zrobiłaby to z pewnością każda inna matka - poinformował prokurator. Na koniec podkreślił, że kary, jakich żąda są adekwatne do ogromu dokonanej zbrodni.

Magdalen często płacze

Kiedy oskarżyciel mówił, Magdalena płakała, momentami bardzo głośno szlochając. Magdalena często płacze w sądzie. Na zakończenie jednej z wcześniejszych rozpraw poprosiła sąd o głos. Przez łzy przepraszała ojca dziecka oraz swoją matkę. - Mamo wiem, że mi nie wybaczysz - mówiła. Matka odparła: - Teraz już tobie nie pomogę. Magdalena przepraszała też na korytarzu, już po wyjściu z sali.

Stach najczęściej siedzi skrywając twarz w dłoniach. Czasem wyglądało tak, jakby płakał i ocierał łzy. Rzadko konsultuje się ze swoim obrońcą, w przeciwieństwie do Magdaleny. Ta częściej rozmawia z adwokatem.

Świadkowie nie obciążają oskarżonych złym podejściem do dzieci czy zaniedbywanie ich. Wręcz przeciwnie. Stach ma opinię spokojnego mężczyzny uzależnionego od alkoholu. Nigdy nie krzyczał na dzieci, nie uderzył żadnego nawet. Świadkowie opowiadali jednak o jego dziwnym zachowaniu, kiedy przebierał się w damskie ubrania.

Magdalenie poza alkoholizmem, również niczego nie zarzucają. Ona sama w sądzie powiedziała, że nie jest uzależniona od alkoholu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska