Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabrzęczy nam euro

Michał Iwanowski
1 stycznia 2002 r., w ciągu jednej nocy wycofano waluty 12 krajów UE i zastąpiono je euro
1 stycznia 2002 r., w ciągu jednej nocy wycofano waluty 12 krajów UE i zastąpiono je euro
Złotówka ma 84 lata, choć ostatnio to dziarska staruszka. Być może już w 2011 r. odeślemy ją na emeryturę. Zastąpi ją euro. Czy ta zmiana zaboli nasze... portfele ?

Premier Donald Tusk niespodziewanie orzekł, że już za trzy lata będziemy mogli wprowadzić wspólną europejską walutę.

To wzbudziło liczne obawy ekonomistów, bo oznacza, że już od stycznia musielibyśmy utrzymywać bardzo rygorystyczny reżim dotyczący inflacji i deficytu budżetowego. Po dwóch latach w takich "poczekalni" moglibyśmy przyjąć unijną walutę.

- Patrząc na kalendarz, to mało realne - ocenia dyrektor zielonogórskiego oddziału Narodowego Banku Polskiego Zbigniew Hałaj. - Przecież spełnienie wielu wymogów nie zależy tylko od nas, ale także od sytuacji na światowych rynkach.

Hałaj widzi jednak wiele atutów szybkiego wejścia do strefy euro. - Stalibyśmy się częścią ogromnego rynku kapitałowego, porównywalnego z amerykańskim - wylicza.

- Po drugie eksporterzy nie musieliby działać pod presją ryzyka kursowego. A po trzecie, do 2013 r. korzystamy z ogromnych funduszy europejskich wyliczanych w euro, lecz wypłacanych w złotówkach. I dziś wskutek mocnej złotówki, tracimy sporą część tych funduszy.

Z kolei mankamentem mogą być ukryte podwyżki cen, które miały miejsce np. w Niemczech czy Francji, kiedy kraje te przyjmowały wspólną walutę. Hałaj podkreśla, że nasze województwo może to szczególnie odczuć, z uwagi na bliskość granicy. Na razie pewne towary są jeszcze u nas tańsze, ale we wspólnej strefie walutowej, zaczną się wyrównywać.

- Szkoda, że jak dotąd nasz region nie wykorzystał odpowiednio tej szansy, jaką dawała mu bliskość granicy - dodaje dyrektor.

EKONOMIA: W szranki z dolarem i jenem

Głównym argumentem za stworzeniem strefy euro było i jest łatwiejsze i sprawniejsze konkurowanie na globalnym rynku z gospodarką amerykańską, wymierną w dolarach, a także dalekowschodnią, wyliczaną w japońskich jenach, a dziś coraz częściej w chińskich juanach.

Ekonomiści są zgodni, że im kraj słabszy gospodarczo, tym więcej zyska na wspólnej walucie. Zyskiem może być napływ inwestorów, uodpornienie się gospodarki na wahania kursu walut, zmniejszenie ryzyka inflacji. Ale mankamentem pozostaje groźba podwyżek cen, poprzez równanie ich "w górę" przy okazji wymiany waluty narodowej na euro.

GEOGRAFIA: Pomieszane z poplątanym

Euro pod względem geograficznym to najdziwniejsza waluta. Z samej nazwy kojarzona jest z Europą, lecz spora część kontynentu wciąż jej nie ma i nie zamierza wprowadzać, jak Wielka Brytania czy Dania.

Mają ją nasi sąsiedzi Niemcy, mają Francuzi, Hiszpanie, Włosi i większość tzw. "starej Unii", niebawem będą mieli Słowacy. Ale mają ją także tak egzotyczne terytoria jak Gujana Francuska w Ameryce Południowej czy wyspa Reunion na Oceanie Indyjskim (bo to terytoria zamorskie Francji). Co więcej, euro jest oficjalną walutą w krajach, nie będących w Unii Europejskiej, jak: Kosowo, Czarnogóra, Andora, czy Watykan.

HISTORIA: Śladami dukatów

Za prapradziadka euro można uznać średniowieczne dukaty bite najpierw w Wenecji, potem w wielu krajach Europy, a w Polsce za czasów Władysława Łokietka.

Pomysł wprowadzenia euro zrodził się w latach 60. XX wieku, a konkretne plany w postaci europejskiego systemu walutowego powstały w 1979 r. Ale najważniejsza data to 1 styczeń 2002 r. Wtedy w ciągu jednej nocy wycofano waluty 12 krajów UE i zastąpiono je euro. Monety i banknoty różnią się nieco, w zależności od kraju emisji, bo zawierają symbol danego kraju. Są jednak prawnym środkiem płatniczym na terenie całej strefy.

Kolejne rozszerzenia strefy euro miały miejsce w 2007 r. (Słowenia) oraz w 2008 r. (Cypr i Malta). 1 stycznia 2009 r. euro przyjmie Słowacja.

Bagietka sporo podrożała

Trzy pytania do Agaty Staszewskiej-Ribay, nowosolanki mieszkającej od ośmiu lat w Paryżu

1 - Jak wyglądało wprowadzenie euro we Francji?- Pamiętam, że przed 1 stycznia 2002 r. w sklepach rozdawano kalkulatorki, ze specjalną opcją szybkiego przeliczania cen z franków na euro. Zresztą ceny, zarówno przed jak i po tej dacie, były podawane w obu walutach. Po to, by ludzie mogli sprawdzać, czy pod pozorem wymiany waluty ceny nie są podwyższane.

2 - A były?- Niestety tak. Nie uniknięto tzw. równania cen w górę. Dziś widać to bardzo wyraźnie, choćby na przykładzie paryskiej bagietki, która przed wymianą kosztowała jednego franka, a dziś jednego euro. Tymczasem w momencie przyjmowania wspólnej waluty, euro było warte ponad sześć franków! Francuzi są zgodni, że wprowadzenie euro mocno uderzyło ich po kieszeniach.

3 - I co? Francuscy politycy i ekonomiści biją się w piersi?- Żaden ekonomista czy polityk nie odważy się powiedzieć, że wspólna waluta to zły pomysł. Oni mówią o korzyściach makroekonomicznych, tworzeniu przeciwwagi dla gospodarki strefy dolara amerykańskiego. Ale odbiór społeczny jest inny. Decydują takie prozaiczne czynniki, jak to, że do automatu kawowego trzeba wrzucić co najmniej 50 centów, czyli trzy franki. A kiedyś wystarczyło wrzucić franka.

- Dziękuję

Komentarz

Poród bywa bolesny

Pewnie będzie tak: najpierw zaciśniemy zęby, patrząc jak sprzedawcy "po swojemu" przeliczają złotówkowe ceny na euro. Potem zaciśniemy pasa, żeby związać koniec z końcem. A potem z przyzwyczajenia puścimy to w niepamięć.

Podobnie jak skoki cen benzyny. Pytanie tylko: czy złotówka uchroniłaby nas przed podwyżkami? Na razie mamy złotówki, a po materiały budowlane i odzież już jeździmy do Niemiec. Duńczycy zrezygnowali ze wspólnej waluty, a są jednym z najdroższych krajów Europy...

Z euro może być jak z potomstwem: najpierw jest bolesny poród, potem trzeba się namęczyć, żeby je wychować, by na końcu cieszyć się jego sukcesami. I nawet jeśli euro nie jest potrzebne nam, to naszym dzieciom na pewno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska