- Z lekarzami mamy o tyle dobrą sytuację, że zdecydowana większość jest zatrudniona u nas na kontraktach - wyjaśnia Marta Michalak, szefowa Nowego Szpitala we Wschowie. - Negocjowaliśmy z jednym lekarzem i on zgodził się na zwiększony czas pracy.
W przypadku pozostałego personelu sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana. Pielęgniarki 28 stycznia mają negocjować sprawy podwyżek. - Bo my i tak zarabiamy mniej niż pielęgniarki w województwie, czy szpitalach w Lesznie Wolsztynie lub Głogowie - przekonuje Janina Sanocka, szefowa związku zawodowego w lecznicy. - Bo zostaliśmy skrzywdzeni już w zeszłym roku, kiedy z Funduszu do naszego zakładu nie przekazano pieniędzy na wywalczone podwyżki. Według ustawy one nam się należą, tylko tam u góry brakuje dobrej woli, żeby dać je naszemu pracodawcy, a on mógł je nam wypłacić.
Wprawdzie szpital z własnych funduszy dał wtedy w to miejsce dodatki do pensji. Po około 150 zł. - Ale to i tak mniej niż w innych lecznicach - mówi J. Sanocka. - Na te najbliższe negocjacje nie mamy ustalonych sztywnych żądań płacowych, choć wiadomo, że chcielibyśmy dostać jak najwięcej. Nasza sytuacja jest jednak trudna, bo pracodawca cały czas inwestuje w szpital, robi remonty, skąd więc ma mieć pieniądze na podwyżki dla nas?
Problem dotyczy około 120 osób zatrudnionych w lecznicy. - Gdyby rozmowy spełzły na niczym, zorganizujemy referendum. Pracownicy wypowiedzą się w nim czy chcą strajkować - dodaje szefowa związku.
Póki co związkowcy wysyłają pisma do ministerstwa zdrowia, Narodowego Funduszu Zdrowia czy Rzecznika Praw Obywatelskich z prośbą o interwencję w sprawie pieniędzy, które służba zdrowia wywalczyła na podwyżki w ubiegłym roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?