O wypadku pisaliśmy w piątek zaraz po zdarzeniu. Renault i audi zderzyły się na ul. Dąbrowskiego. Na miejsce dotarła karetka pogotowia, która zabrała dwie osoby z renault do szpitala. Przyjechała również zawiadomiona przez pogotowie policja.
Renault stało na poboczu, audi na jezdni. Oba auta były mocno rozbite. Kierowcy audi nic się nie stało, nie miał nawet zadrapania. Zaczęły się pytania od policjantów obsługujących zdarzenie. - Jechałem prosto, a kobieta z renault skręciła prosto na mnie - mówił kierujący audi. Dopytywał gapiów o zapięcie pasów, rozmawiał o tym również z pasażerem.
Policjant z zielonogórskiej z drogówki z wieloletnim doświadczeniem dokładnie wysłuchał relacji osób z audi i oglądnął miejsce zdarzenia analizując ślady na asfalcie. Coś nie grało. Zaczęły się bardziej szczegółowe pytania do osób z audi. I wtedy okazało się, że policja ma do czynienia z próbą oszustwa.
Policjant z drogówki ustalił, że za kierownicą audi siedziała inna osoba. To młody chłopak, który stracił prawo jazdy za punkty. Po zderzeniu wysiadł i powiedział o tym osobom jadącym renault. Wtedy kierowca renault powiedział mu, że palił marihuanę.