Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamordował dziecko, zrobił grób z kołderki, podpalił dom i powiesił się

Piotr Jędzura 0 68 324 88 80 [email protected]
Rafał przebił płuco swojej córeczce. Przygotował Wiktorii symboliczny grób z kołdry i powiesił się w lesie. Mordując dziecko chciał prawdopodobnie zemścić się na żonie.

W niedzielę po godz. 16.00 w czerwcu 2007 r. strażacy-ochotnicy zobaczyli dym nad jednym z domów w Brzeźnicy. Ruszyli na pomoc. Wyważyli drzwi, ale wewnątrz nikogo nie było. Na strychu płonęły kołdry. Ogień szybko zgaszono.

Miała zakrwawioną bluzeczkę

Po akcji, na łóżku pod kołdrą dokonali makabrycznego odkrycia. Mała dziewczynka Wiktoria leżała bez tchu. Miała zakrwawioną koszulkę. Pod ubraniem strażacy zobaczyli głęboką ranę na klatce piersiowej. Z niej sączyła się krew.

Ruszyła reanimacja dziecka. Jedna z osób próbowała szmatką i ręką tamować krwawienie. Potem reanimacją zajęli się strażacy zawodowcy, następnie o życie dziewczynki walczył lekarz. Niestety wysiłki okazały się bezskuteczne. Dziewczynka zmarła. Miała przebite płuco i krwotok wewnętrzny.

To Rafał odebrał małej życie. Zabił nożem swoją córeczkę. Potem z kołderki zrobił jej coś na wzór mogiły i podpalił dom. Wziął stalową linę i powiesił się w lesie.

To był szok

Nikt w Brzeźnicy nie mógł pojąć, dlaczego ojciec zabił córkę. Kochał ją, opiekował się, zabierał na spacery, nosił na barana, jeździł rowerem. - Co w niego wstąpiło takie pytanie zadawali sobie mieszkańcy i sąsiedzi.

Rafał wrócił po pracy z zakładu w Jeleniowie. Wiktoria była wtedy ze swoją mamą Eryką w odwiedzinach u rodziny. Rafał jakby nigdy nic przyszedł po córeczkę. Powiedział, że idzie z nią chyba na lody. Poszedł po... śmierć.

Wcześniej w sobotę Rafał był z Wiktoria w sklepie. Kupił małej loda i wyszli. Widać było, że dba o dziecko. Do pracowników socjalnych nie docierały żadne niepokojące sygnały.

Co więc się stało? Ludzie w okolicy mówili, że prawdopodobnie był zazdrosny o wyjazdy żony do pracy za granicę.

Oczko w głowie rodziców

Rafał za Eryką do Brzeźnicy przyjechali z Zielonej Góry. Urodziła się Wiktoria. Oczko w głowie obojga rodziców. Osiedlili się w domu rodziców kobiety stojącym na skraju Brzeźnicy. Kryty eternitem dach i częściowo drewniana konstrukcja świadczyła, że w domu się nie przelewało.

Eryka zaczęła pracować za granicą, pieniądze potrzebne, potrzeby jak widać patrząc na dom też ogromne. Prawdopodobnie od czasu wyjazdów Eryki do pracy zaczęło się psuć w małżeństwie. Ale to tylko domysły.

Jak Eryka wyjeżdżała to Rafał bardzo dobrze zajmował się małą. Tak mówili sąsiedzi. Po pracy chodził z dziewczynką na lody. Woził na rowerze, nosił na barana.

Dziewczynka była bardzo związana z ojcem. - Kupował jej lody, widać że dbał o dziecko, co mu strzeliło do głowy - dziwi się sklepikarka z Brzeźnicy.
Sześcioletnia Wiktoria od września miała iść do zerówki. Przyszła wtedy z ojcem-katem, zapisał dziecko do grupy.

To zazdrość?

Policjanci zajmujący się sprawą twierdzili, że prawdopodobnie powodem tragedii była zazdrość. Eryka pracowała za granicą. Z tego, co opowiadają sąsiedzi wynika, że do domu przyjeżdżała, co dwa tygodnie.

Wszystko wskazuje na to, że Rafał był zazdrosny o wyjazdy żony. Mieli też rozmawiać o rozwodzie. O tym jednak nikt w Brzeźnicy nie słyszał.

Ludzie we wsi mówią, że Rafał mordując ich dziecko okrutnie zemścił się na żonie. - A że kochał dziewczynkę, to niestety zabrał ją ze sobą, tylko po co - dziwili się mieszkańcy Brzeźnicy.

Przeczytaj więcej makabrycznych historii na www.gazetalubuska.pl/scigani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska