Tylko dwóch tygodni potrzebował komisarz Krzysztof Cierkoński na sprawdzenie podpisów złożonych pod wnioskiem o referendum. Listy zawierały ponad 10 tys. ważnych podpisów, o prawie 500 więcej niż było wymagane.
Zarzuty wystarczą
Pomysł z referendum narodził się kilka dni po aresztowaniu T. Jędrzejczaka. Prezydent siedzi w areszcie od 21 października. Prokuratura zarzuca mu działanie na szkodę miasta i firm budowlanych.
- Postawienie zarzutów to wystarczający powód do przeprowadzenia referendum. Nie ma znaczenia, czy prezydent będzie w areszcie, czy nie - stwierdził pełnomocnik komitetu referendalnego, radny PO, Waldemar Szadny.
Bo całkiem możliwe, że w dniu referendum prezydent będzie już wolny. Okres trzymiesięcznego aresztu kończy się 20 stycznia i w tym tygodnia prokuratura zdecyduje, czy go uchyli, czy przedłuży. - Jest światełko, rozmawiałem właśnie z prokuratorem i wiem, że mogę złożyć taki wniosek. Zrobię to jutro - poinformował wczoraj ,,GL’’ adwokat prezydenta Andrzej Marecki.
Zachęty i bojkoty
Data referendum zaskoczyła i pełnomocnika komitetu, i szefa miejskiego SLD Jakuba Derecha-Krzyckiego. - Szybko - przyznał W. Szadny. Zapowiedział poszerzenie sztabu referendalnego. - Teraz skoncentrujemy się na zachęcaniu mieszkańców do udziału w głosowaniu. Referendum to okazja, by w tej sprawie wypowiedzieli się i zwolennicy, i przeciwnicy odwołania. To będzie zwykłe tchórzostwo, jeśli SLD zdecyduje się torpedować głosowanie - uznał W. Szadny.
A SLD tego nie kryje. - Będziem
y bojkotować referendum - powiedział J. Derech-Krzycki. - To rzecz niepotrzebna, wynikająca z hucpy politycznej niż coś merytorycznego.
By referendum było skuteczne, głosować musi 30 proc. uprawnionych - 29.778 osób.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?