Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaset płaci 50 zł miesięcznie

Redakcja
Zaset płaci 50 zł miesięcznie
Zaset płaci 50 zł miesięcznie pif
Postawiony w stan likwidacji Zaset zalega niektórym pracownikom 20-30 tysięcy złotych. Komornik ściąga po 50 złotych miesięcznie. A inspekcja pracy nie mogąc wymusić nic na likwidatorach, oddaje sprawę prokuraturze.

Gdy zakład jeszcze działał, pracownicy regularnie skarżyli się nam na brak wypłat w terminie, zaleganie ze świadczeniami, brak odzieży ochronnej, posiłków. Dochodziło do tego, że zimą załoga musiała palić ogniska w hali produkcyjnej, by choć trochę się dogrzać.

Firmie znanej z produkcji samochodowych sprzęgieł od dawna nie wiodło się najlepiej. Nie pomogła restrukturyzacja trzy lata temu, gdy spółka macierzysta Zasetu, czyli warszawska FSO, przestała produkować na Żeraniu jeden z modeli chevroleta. Pracownicy na bieżąco informowali nas o swoich problemach. Po naszych tekstach sytuacja się poprawiała, ale na krótko.

Zaset

W ubiegłym roku Zaset został postawiony w stan likwidacji. - Zakład nie wypłacił od sierpnia wynagrodzeń (niektórzy pracowali do listopada, inni do grudnia, a ostatni do końca stycznia) i odpraw - czytamy w dramatycznym liście od jednego z kilkudziesięciu poszkodowanych pracowników. - W jakim my żyjemy kraju? Sąd Pracy w Nowej Soli wydał wyroki (oczywiste zresztą). Komornik ma ściągać wynagrodzenie. Idzie bardzo słabo, nawet po 50 zł miesięcznie. Zaset zalega niektórym po 20-30 tys. zł.

Wysokość tych kwot potwierdza Mieczysław Kałusiewicz, przewodniczący związku zawodowego Metalowcy. - Bo jak się do tych zaległych wypłat doda brak półrocznej odprawy, to tyle wyjdzie - tłumaczy. - Komornik kompletnie nie ma z czego ściągnąć tych pieniędzy. 50-100 zł miesięcznie? Co to jest?! Ja nie mam jeszcze wypłaty za wrzesień i październik, bo pracowałem tylko do listopada. Ale jak ktoś robił do końca roku albo załapał się jeszcze na styczeń, to ma i pięć miesięcy w plecy! Katastrofa...

W podobnym tonie wypowiada się Maciej Jankowski, szef zielonogórskiej Solidarności. - Likwidator twierdzi, że nie ma pieniędzy. Na nasz wniosek zjawiła się u niego inspekcja pracy, ale nic to nie dało i sprawa wylądowała w prokuraturze. Po prostu brak słów - komentuje.

Dzwonimy do zielonogórskiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy. - Tak, sprawę przeciwko likwidatorom spółki prowadzi nowosolska prokuratura - potwierdza Zdzisław Klim, zastępca inspektora. - Według nas te działania wyczerpały znamiona przestępstwa. Chodzi o uporczywe naruszanie praw pracowniczych przez brak terminowych wypłat. Te opóźnienia w ostatnim czasie bardzo się spiętrzyły.

Jednym z likwidatorów jest Mirosław Chara, wcześniejszy prezes Zasetu. Próbowaliśmy dodzwonić się do niego, ale przez dwa dni miał wyłączoną komórkę. Gdy w końcu się udało, stwierdził, że nie może rozmawiać, bo jest na spotkaniu i poprosił o telefon następnego dnia rano. Kilkukrotne próby dodzwonienia się o umówionej godzinie spaliły na panewce.

W to, że Chara jest zapracowanym człowiekiem, akurat łatwo uwierzyć. Okazuje się, że firma JK Metal ze Świdnicy kupiła halę tłoczni Zasetu i przejęła część produkcji. Kierownikiem oddziału został właśnie Chara. Jak udało się nam dowiedzieć, pracuje tam wspólnie z żoną, która też piastuje kierownicze stanowisko. A jedyny namiar na oddział, jakim dysponuje centrala JK Metal, to... komórka, której prezes likwidator nie odbiera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska