To co stało się w pierwszym secie zaskoczyło chyba same sulechowianki. Szybie prowadzenie 4:0 i natychmiastowe powiększanie przewagi. Rywalki nie miały sposobu na świetnie ścinające Alicję Gruchot i Agatę Więcek. Dziewczyny siały prawdziwe spustoszenie na połówce przeciwniczek, a w sukurs atakującym przychodziły w bloku Kamila Witkowska i Monika Bielińska. To był prawdziwy łomot i gdy wydawało się, że Zawisza bez problemu rozprawi się z Alpatem, przyszedł drugi set, który rywalki spokojnie wygrały. Nasze stanęły przy wyniku 15:16 i do końca tej części zdołały uzbierać tylko trzy "oczka" więcej.
Musiały usłyszeć kilka gorzkich słów od trenera Mieczysława Puchalskiego, bo w kolejnych dwóch znów zagrały koncertowo. Ponownie w ataku szalały Więcek, Gruchot i wchodząca z rezerwy Beata Nowak, które z łatwością przebijały się przez nieszczelny blok rywalek. Na serwie wspaniale spisywała się Sandra Guzowska, która potrafiła "sprzedać" Alpatowi kilka asów z rzędu, a reszta zagrywek sprawiała przeciwniczkom wiele kłopotów. Mecz zakończyła Więcek, która zaserwowała nie do przyjęcia.
- Nie podobało mi się to spotkanie - mówił Puchalski. - Dziewczyny niepotrzebnie zlekceważyły przeciwniczki po pierwszym secie i nie pokazały pełni umiejętności. Brak im doświadczenia, nie potrafią jeszcze grać do końca. Mam nadzieję, że wkrótce to się zmieni.
ZAWISZA SULECHÓW - ALPAT GDYNIA 3:1 (25:11, 18:25, 25:14, 25:19)
ZAWISZA: Bielińska, Gruchot, Witkowska, Więcek, Guzowska, Zegartowicz, Kędziora (libero) oraz Nowak, Pudzianowska, Bugajak, Raczyńska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?