Nie trzeba być amerykańskim naukowcem. Nie trzeba wielu lat wyczerpujących badań. Wystarczy kilka analiz terenowych, by wiedzieć, że przeciętny facet rozróżnia zaledwie kilkanaście kolorów.
Z tego wliczając trzy, które zna z sygnalizacji świetlnej...
Chcesz go dobić i pogrążyć? Poproś, by przyniósł do przebieralni szmaragdową sukienkę, a do tego musztardową torebkę. I może jeszcze kobaltową apaszkę... Jeśli trafisz na statystyczną męską jednostkę, nie pojmie tego kolorystycznego szyfru.
Znam parę, która żyła długo i szczęśliwie dopóki on nie zaczął remontu ich wspólnego gniazdka. Farbę na ściany wybrała ona, więc był jesienny orzech. Do tego miały być listwy - wysokie i szare (taki bardziej zmierzch poranka niż nocy). Po farbę pojechał on, bo ona w delegacji. Jak wróciła, listwy były. Zielone. Żołnierska zieleń.
Ich związek nigdy nie był już ten sam po żołnierskich słowach, jakimi strzelała do niego...
Ze wszystkich kolorów facet najlepiej zna majtkowy róż. A przynajmniej najchętniej chciałaby go oglądać - powiedziała kiedyś moja koleżanka. I nie da się zaprzeczyć.
Oczywiście, podobną są tacy, co odróżniają kobalt od szmaragdowego. Ktoś o nich słyszał. Nikt nie widział.
Podobnie jak panów, którzy w sekundę potrafią pokazać, gdzie masz brwi, a gdzie rzęsy.
Zmuszanie ich do odróżnienia spódnicy od sukienki jawi się już jako prawdziwa tortura. Niedobra Ty ;).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?