Okazało się, że chodzi o potężne dęby. Rosną na ziemi, która należy do gminy. Dwa miesiące temu starosta zgodził się na ich wycięcie. Czy na pewno drzewa muszą zniknąć?
- Jak na moje oko te drzewa mają ze sto lat. Oczywiście, że wolałbym sadzić niż wycinać, ale takie dostaliśmy zlecenie - odpowiada Eugeniusz Martyniuk, właściciel firmy Solo, która zajmuje się pielęgnacją zieleni na terenie gminy. Podwykonawcą jest firma Dendrol z Wrocławia, która specjalizuje się w pracach na wysokościach.
Na stracenie pójdzie pięć dębów i jeden klon, bo rosną przy pasie drogowym. Wszystko za sprawą zmian w komunikacji. Droga wylotowa z Raculi zostanie połączona z trasą ekspresową S3, dlatego dla bezpieczeństwa mieszkańców potrzebny jest chodnik. Żeby go wybudować, trzeba usunąć drzewa, bo teraz za mało jest miejsca. Co stanie się z drewnem?
- Skoro gmina jest właścicielem, to zrobi, co będzie chciała. Może przekaże najbiedniejszym mieszkańcom - mówi Martyniuk.
.
Istnieją przepisy, które mówią, że w miejsce każdego wyciętego drzewa, trzeba zasadzić dwa nowe. - Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody, starostwo może nałożyć taki nakaz, ale nie musi. W tym przypadku nie postawiono takiego wymogu - tłumaczy podinspektor Zarządu Gminy w Zielonej Górze, ale nie chce ujawnić nazwiska.
Zdania wśród mieszkańców wsi są zróżnicowane. Zbulwersowana Czytelniczka z Raculi błagała nas o pomoc: - Oni już wycięli kilka drzew, może uda się to jeszcze zatrzymać.
Ale inny mieszkaniec uważa inaczej: - Szkoda mi drzew, bo chroniły przed upałami, ale jeśli powstanie chodnik, a może nawet oświetlenie, to bardzo się cieszę.
Prace przy wycince potrwają do wtorku.
(antocha)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?