Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielonogórscy akademicy plan wykonali

Przemysław Piotrowski 68 324 88 69 [email protected]
Ryszard Poprawski
Zielonogórski AZS UZ już w tym sezonie nie wyjdzie na parkiet w drugoligowym meczu. Zajął piąte miejsce, a to oznacza, że nie powalczy ani o awans, ani o utrzymanie. - Plan wykonaliśmy - twierdzi trener Tomasz Paluch.

Czy to dobry wynik? Cóż, przed sezonem jasne było, że po odejściu najbardziej wartościowych zawodników akademicy o wiele nie powalczą. Skład zielonogórzan został bardzo odmłodzony, pojawiło się w nim wiele nowych twarzy, a ci którzy rok wcześniej grali "ogony", teraz musieli decydować o obliczu drużyny. Planem nowej ekipy było spokojne utrzymanie, czyli zajęcie miejsca 5.-6. Wykonali go w stu procentach, ale pozostał mały niedosyt, bo była spora szansa na pierwszą czwórkę. Akademików "wykolegował" jednak lokalny rywal, beniaminek z Żagania.

Trudno jednak ganić zielonogórzan, choć po wcześniejszym sezonie, w którym nasi ulegli w walce o awans UAM-owi Poznań, w tym emocji było jak na lekarstwo. Wiedzieliśmy to już od początku, bo ze starej drużyny został praktycznie tylko Piotr Przyborowski i Mikołaj Mariaskin. I choć wcześniej grali również Wiktor Zasowski, czy Mateusz Świerzewski, to byli oni raczej typowymi rezerwowymi. Teraz musieli stanowić o sile AZS-u UZ-u. Wracając jednak do pierwszej dwójki, ani nie błyszczeli, ani specjalnie nie "dołowali". Grali swoje i z pewnością wprowadzali do zespołu trochę spokoju i doświadczenia. Przesunięty na libero Zasowski pokazał się natomiast z bardzo dobrej strony. Poza dobrym przyjęciem, niesamowicie mobilizował kolegów z drużyny, do każdego zagrania podchodził z wielkim zaangażowaniem. Środkowy Świerzewski z formą nie wystrzelił, choć na pewno nie prezentował się słabiej niż wcześniej.

Bez dwóch zdań najwięcej ciepłych słów powiedzieć jednak o nowym w zespole Piotrze Gałce, zaledwie 20-letnim zawodniku, który przyszedł do drużyny jak cicha myszka, a skończył jako prawdziwy lider. Niesamowity na serwisie, którym potrafił seryjnie zdobywać punkty, bardzo rzadko mylił się w ataku. Od połowy sezonu jego forma wybuchła i często rozgrywający, w kluczowych momentach, podawali właśnie do niego. Sam bardzo skromny, i jak podkreślał, musi się jeszcze mnóstwo nauczyć. Jeśli ten chłopak utrzyma progres, to AZS UZ może mieć z niego wielką pociechę. Udanie prezentował się również wypożyczony z Orła Międzyrzecz Konrad Grześkowiak, który był mocnym wsparciem w ataku dla Gałki, tak jak on dysponował atomowym serwisem. Jeśli zechce pozostać w Zielonej Górze, to będzie bardzo dobra wiadomość, bo chłopak ma papiery na granie.

Tuż za nimi jest kilku chłopaków, którymi Paluch rotował bardzo często i tak naprawdę nie potrafił się zdecydować, którego wypuścić na dłużej. Ale ani Roman Kaczurowski, ani Łukasz Tobys, Robert Bitner, Maciej Baumgarten, Artur Matuszewski czy Przemysław Kępski jeszcze nie pokazali pełni swoich możliwości. Zdaniem trenera, szczególnie pierwszy z nich, ma spory potencjał, ale brakuje mu spokoju i chłodnej głowy.
Co zatem dalej? - Cieszy mnie, że ta nowa drużyna nie pętała się w dole tabeli, tylko podjęła wyzwanie - twierdzi Paluch. - W starciach z najlepszymi brakowało umiejętności i tego nie da się oszukać, ale na pewno drzemią w nich spore możliwości. Jeśli znalazłoby się jakieś pieniądze na doświadczonego rozgrywającego i atakującego, to w przyszłym sezonie może powalczymy o pierwszą czwórkę. W tym plan wykonaliśmy i chłopakom chwała za to.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska