Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znów potknęły się o Łódź

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
sxc.hu
Piątej porażki doznały w tym sezonie akademiczki z Gorzowa. Tym razem podopieczne Dariusza Maciejewskiego uległy nieobliczalnemu ŁKS-owi. Katem naszych była w sobotę rozgrywająca gospodyń, wszędobylska Stephanie Raymond.

Do Łodzi gorzowianki jechały w roli faworytek, ale z respektem. Wszak nawet w tabeli gospodynie plasowały się tuż za naszymi plecami. - ŁKS to nie jest ta sama drużyna, co w poprzednich latach - przestrzegał Maciejewski. - Łodzianki opierają grę na zawodniczkach obwodowych. Musimy mocno pracować w obronie, bo jeśli nie uda się odciąć im pozycji do rzutowych, to ciężko będzie nam o zwycięstwo.

I choć ten plan częściowo udało się zrealizować (rywalki miały 15 prób, z czego siedem było udanych), to nasze znów potknęły się o drużynę pochodzącą z miasta włókniarzy (kilka kolejek wstecz przegraliśmy w naszej hali z Widzewem).

W łódzkim obozie przed meczem nie było jednak wesoło. Gospodynie przygotowywały się do niego w otoczeniu finansowej bryndzy, kadrowych zawirować i spekulacji na temat odejścia zagranicznych zawodniczek. Jakby było mało tych kłopotów, nowy trener ŁKS-u Jarosław Zyskowski dopiero w piątek poprowadził pierwszy trening.

- Nie było czasu na jakiekolwiek kombinacje. Umówiłem się z Raymond, że biorę odpowiedzialność za defensywę. Ona miała zatroszczyć się o grę w ataku. Stephanie chyba zbyt dosłownie potraktowała moją sugestię - żartował szkoleniowiec miejscowych po ostatniej syrenie.

W czym rzecz? Otóż Amerykanka niemal w pojedynkę załatwiła zwycięstwo swojej drużynie. Precyzyjnie dogrywała piłki, udanie broniła, trafiała niemal z każdej pozycji. Ba, zdobyła prawie połowę dorobku ŁKS-u. Na 34 pkt. złożyły się m.in. cztery celne trójki. Nie mogło być jednak inaczej, skoro z gry zawodniczka miała aż 61 proc., a z wolnych sto!

Zanim jednak rozpoczął się "Raymond show", na parkiecie rządziły gorzowianki. Nasze grały tak, jak zostało to zaplanowane: niemal bezbłędnie w obronie i ataku. Ponadto trzy razy trafiliśmy za trzy. Co warto podkreślić, nasze dziewczyny zdobywały punkty mimo zasłon rywalek. Po pierwszej kwarcie KSSSE AZS PWSZ miał już 12 "oczek" przewagi i nic nie zapowiadało zmiany obranego przez nas kursu. A jednak...

Jeszcze po pierwszej połowie byliśmy na plusie (42:37), ale wówczas do akcji wkroczyła Raymond. Trzecia kwarta to był już jej popis. Amerykance nie przeszkadzały nie tylko akademiczki, ale także zimno w wysłużonej hali. Już na samym początku rozgrywająca ŁKS-u zdobyła osiem punktów z rzędu, a ponieważ jej koleżanki też się nie myliły, w 25 min łodzianki wyszły na prowadzenie 50:44.

Zdenerwowanie u naszego szkoleniowca pogłębiały fatalna skuteczność i straty jego podopiecznych.
Mimo bardzo dobrej gry i pewnego prowadzenia gospodyń 62:55, w ostatniej odsłonie po cichu liczyliśmy jednak na korzystną dla nas zmianę. Nic z tego. Cały czas dawała znać o sobie Raymond, która choć już lepiej pilnowana, nadal punktowała.

Mimo to nasza ekipa jeszcze walczyła, ale zamiast odrabiania strat, rosła przewaga łodzianek. Na każdy nasz kosz potrafiły odpowiedzieć dwoma, więc końcowy wynik, choć rozczarował, nie był dziełem przypadku. Może receptę na łódzkie drużyny uda się znaleźć w rewanżu?

ŁKS SIEMENS AGD ŁÓDŹ - KSSSE AZS PWSZ GORZÓW WLKP. 84:70 (12:24, 25:18, 25:13, 22:15)

ŁKS SIEMENS AGD: Raymond 34, Jeziorna i Trofimowa po 6, Dalembert 5, Kenig 0 oraz Hoewisch 12, Urbanowicz 11, Prochaska 10, Schmidt i Kowalska po 0.

KSSSE AZS PWSZ: Skobel 12, Nnamaka i Brown po 10, Weaver 7, Dźwigalska 4 oraz Smalley 10, Kaczmarczyk i Johnson po 7, Trębicka 3.

Sędziowali: Grzegorz Dziopak (Stalowa Wola) i Grzegorz Czajka (Rzeszów). Widzów 100.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska