Danuta i Ryszard Małeccy mają sześcioro swoich dzieci, ale w lutym zdecydowali, że zaopiekują się jeszcze Anią, Ewą, Dominikiem i Adamem Kałmuczakami. - Serce nie pozwoliło mi oddać ich do domu dziecka, chociaż miałam taki wybór - mówi pani Danuta ze łzami w oczach. - Po nocach człowiek nie mógł spać, gdy myśleliśmy o ich przyszłości. A sytuacja była bardzo trudna, kiedy dowiedzieliśmy się, że ich matka, a nasza córką jest chora na białaczkę.
Mama czworga dzieci zmarła w lutym tego roku. - Po pogrzebie ich ojciec zniknął - relacjonuje kobieta. - Nie chcę go oceniać. Po prostu poszedł i nie wrócił. Najwyraźniej tatę przerosła sytuacja, może załamał się psychicznie, co było w nim to tylko on wie... - stwierdza D. Małecka. - A jak córka zmarła w niedzielę, to już następnego dnia wiedzieliśmy, że weźmiemy dzieci do siebie.
Pani Danuta dodaje, że swoje dzieci ma już odchowane. - W zasadzie byłam już wolnym człowiekiem, bez większych obowiązków i mogłam w hotelu zamieszkać - opowiada. - Ale wybrałam co innego i musiałam przypomnieć sobie, jak się przewija dzieci, jak zakładać pampersa, jak zrobić kaszkę, jak przypilnować lekcji...
R. Małecki mówi wprost, że bardzo lubi dzieci. - Ja jeszcze od swoich nie odzwyczaiłem się, a przecież mam ich sześcioro, a z Anią, Ewą, Dominikiem i Adamem też mi dobrze - wyznaje. - Zresztą dziś jest nas w domu dziesięcioro. Bo z nami są jeszcze dwaj synowie i córka z wnuczkiem.
- Tworzymy zgraną paczkę, w domu jest wesoło i głośno - dodaje pani Danuta.
Adam Kałmuczak jest najstarszy z rodzeństwa. - Dobrze nam z babcią. Chociaż w dniu pogrzebu mamy, baliśmy się co z nami będzie - opowiada chłopak. - Tym bardziej byliśmy niespokojni, gdy z domu znikną nasz tato. Na szczęście wszystko ułożyło się jakoś i dziś jest nam bardzo dobrze. Co prawda mam sporo do nadrobienia w szkole, ale wiem, że muszę poradzić sobie.
Jakie są największe potrzeby materialne dzieci? Wydaje się, że w przypadku Adama będą to pomoce naukowe - może znajdzie się jakiś komputer od Czytelników? Natomiast Dominik jest niepełnosprawnym dzieckiem. - Niedosłyszy - precyzuje Małecka. - I mamy kłopot z aparatem słuchowym, bo psuje się. Przydałby się nowe, ale taki kosztuje 2100 złotych.
Dominik marzy też o zabawkach, klockach lego czy grach, a Ania o fajnej lalce.
Pracownicy Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Świebodzinie mówią, że podobnych rodzin jest sporo w całym powiecie. Nie wszystkie są tak liczne, bo w większości rodziny zastępcze liczą jedno lub dwoje dzieci. Ale wszystkie te dzieci potrzebują dużo miłości i każde z nich będzie czekało na świąteczną paczkę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?