Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znów zanosi się na lanie

(lada)
Fredrik Lindgren wraca na tor. Ale jeden waleczny Szwed to raczej wciąż za mało, żeby przerwać pasmo niepowodzeń.
Fredrik Lindgren wraca na tor. Ale jeden waleczny Szwed to raczej wciąż za mało, żeby przerwać pasmo niepowodzeń. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Mecze z podobnie notowanymi rywalami już przegraliśmy. Przyszedł czas na przeciwników z wyższej półki.

Wygląda na to, że nasi jadą do Torunia po możliwie niski wymiar kary.

Po konfrontacji w Rzeszowie boleśnie przekonaliśmy się, jaką siłą dysponuje ZKŻ Kronopol Zielona Góra. Równo punktujący Piotr Protasiewicz i pozostali, którzy wciąż nie mogą się odnaleźć. Czy to znaczy, że od spotkania z Unibaksem Toruń będziemy tylko zbierać razy?

Jak podczas otwarcia
- Zależy nam na kibicach i chcielibyśmy powalczyć skuteczniej, niż dwóch pierwszych meczach. Spróbujemy zatrzeć złe wrażenie, ale niczego nie mogę obiecać - powiedział trener Jan Grabowski.

Ale poza dobrymi intencjami, nasz szkoleniowiec nie ma dużego pola manewru. Jedyne zmiany w drużynie to powroty Fredrika Lindgrena, który pozbierał się po upadku w meczu z Bydgoszczą i Zbigniewa Sucheckiego. "Suchy" wskoczył w miejsce słabo dysponowanego, a do tego kontuzjowanego Billy'ego Hamilla.

Dodatkową "furtką" może być w niedzielę Piotr Świderski, który zawarł wczoraj "dżentelmeńską" umowę z ZKŻ-em Kronopolem w sprawie wypożyczenia do Zielonej Góry. Jeżeli uda się załatwić wszystkie formalności, a trener uzna po jutrzejszym treningu, że "Świder" może wzmocnić drużynę, zobaczymy go w akcji.

Skład "Aniołów" także jest identyczny, jak w pierwszym meczu sezonu z Unią Leszno. Od jutra na toruńskim torze będzie trenował Matej Zagar, którego zabrakło przed tygodniem, bo startował w mistrzostwach Słowenii.

- Po blamażu we Wrocławiu będziemy chcieli odzyskać zaufanie fanów. Wystawiamy najmocniejszy skład i jesteśmy bardzo zmobilizowani - zapowiedział menedżer Unibaksu Jacek Gajewski i dodał z kurtuazją, że nikogo nie wolno lekceważyć.

Dłubali przy motorkach

Dwa pierwsze mecze dowiodły, że sporo do zrobienia przy sprzęcie mają jeszcze Niels Kristian Iversen, Suchecki i Grzegorz Walasek.

- W środę dostałem nowy silnik, a na finał do Tarnowa wziąłem też jeden, który przed sezonem odrzuciłem jako słabszy - powiedział Walasek. - To nie to, że szukam. Po prostu inny mechanik robi mi motory. Wciąż nie mogę dopasować takiej zębatki, ustawienia zapłonu, żeby po drobnej korekcie wszystko grało. Postaram się szybko coś z tym zrobić, żeby poprawić wyniki o trzy, cztery punkty.

Niestety, nawet przy optymalnej formie naszych liderów i przebłyskach Iversena z Sucheckim zanosi się na lanie. - Nasza sytuacja nie jest komfortowa, ale nie stanęliśmy w miejscu i nikt nie mówi, że to koniec, spadamy - powiedział Walasek. - Na razie nam nie wychodzi, ale obiecuję, że będziemy się starali. Chciałbym, żeby wreszcie udało się nam podziękować kibicom, że wciąż z nami są...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska