Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierze, którzy otarli się o śmierć

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Elżbieta Małgorzata Kaczmar, absolwentka Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, mąż Stanisław, dzieci: Kinga (psycholog), Krzysztof (student), lubi jamniki i chodzenie po górach.
Elżbieta Małgorzata Kaczmar, absolwentka Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, mąż Stanisław, dzieci: Kinga (psycholog), Krzysztof (student), lubi jamniki i chodzenie po górach. Mariusz Kapała
- Rozmawiam z ludźmi, którzy znaleźli się na granicy życia i śmierci - mówi Elżbieta Małgorzata Kaczmar, psychotraumatolog 5. Lubuskiego Pułku Artylerii w Sulechowie.

- Od kilku dni cała Polska jest poruszona historią weterana pokojowych misji, który samotnie żył w górach. Przez pani ręce przechodzą żołnierze wyjeżdżający z jednostki tam, gdzie śmierć chodzi z kosą...
- I zajmuję się nimi także po powrocie. Może nawet bardziej, niż przed wyjazdem, bo wśród "misjonarzy", jak nazywamy powracających z Afganistanu, a przedtem z Iraku, zdarzają się przypadki tzw. syndromu potraumatycznego.

- Wracają pokancerowani psychicznie?
- Niekoniecznie. Syndrom potraumatyczny nie musi się objawiać zaraz po powrocie. Ba, może w ogóle nie wystąpić. Ale może też pojawić się po roku, dwóch. To zależy od charakteru człowieka, od wytrzymałości psychicznej, osobowości.

- A czym się ów syndrom objawia?
- Bardzo różnie. Ktoś może się nadmiernie pocić. Inny wzdrygać na odgłos trzaśnięcia drzwi. Komuś pojawiają się w nocy obrazy nie pozwalające zasnąć. Albo może się budzić i już potem nie daje rady zasnąć. W efekcie zdarza się alkoholizm, tzw. trwonienie materialne, czyli chęć "użycia życia", a nawet rozpad rodziny.

- Przychodzą z tym do pani? Zwierzają się?
- Każdy "misjonarz" ma obowiązek zgłosić się po powrocie do kraju na testy. Wtedy wiele wychodzi. Poza tym rozmawiam z nim, pytam, jak mu się śpi, jak funkcjonuje w normalnym życiu, czy chce mu się wstać z łóżka. Bo to ostatnie bywa jednym z objawów traumy. W sumie, jeśli żołnierz mówi, iż jest w takiej sytuacji, że już sobie nie daje rady, wtedy wspólnie z lekarzem wojskowym kieruję go do psychiatry. A specjalista ocenia, jakie kolejne kroki są konieczne. Może to być terapia farmakologiczna, a może być leczenie szpitalne. Mamy wojskowy szpital w Żarach, jest też klinika wojskowa z oddziałem stresu bojowego we Wrocławiu i Klinika Stresu Bojowego w Warszawie.

- To my w Polsce jesteśmy już aż tak przygotowani do wojny od strony medycznej, że mamy nawet Klinikę Stresu Bojowego?
- Tak, no i mamy też specjalistów w tym zakresie. Kończyłam psychologię kliniczną i psychologię rodziny, a potem m.in. uzyskałam kanadyjski certyfikat po zajęciach u prof. Philipa Neya. Lecz i tak wciąż gonimy w tym zakresie inne kraje, szczególnie Amerykanów, którzy badania nad stresem potraumatycznym zaczęli podczas wojny wietnamskiej. Choć można sięgnąć głębiej i powiedzieć, iż tę przypadłość zaobserwowano już w czasie I wojny światowej, jednak nie przywiązano do tego wagi. Zresztą także później to ignorowano.

- Ile takich przypadków zdarzyło się w sulechowskiej jednostce?
- Tego nie mogę powiedzieć. Obowiązuje mnie tajemnica zawodowa i służbowa.

Mjr Grzegorz Kaliciak, żołnierz z Międzyrzecza:

- Uczestniczyłem w kilku misjach. Służyłem między innym podczas drugiej zmiany w Iraku w 2004 roku. W czasie powstania sadrystów przez trzy dni dowodziłem obroną ratusza w Karbalii. To była największa po drugiej wojnie bitwa stoczona przez polskich żołnierzy. Przez trzy dni razem z Bułgarami odpieraliśmy ataki rebeliantów. Nikt z naszych nie zginął, kilku zostało jednak rannych i kontuzjowanych. Walka w okrążeniu z przeważającymi siłami przeciwnika była dla wielu z nas ogromnym stresem. Po odparciu pierwszego ataku jeden z żołnierzy zszedł ze stanowiska. Rzucił broń, chwycił się za głowę i zaczął iść przed siebie mówiąc, że wraca do domu.

Kpt. Artur Pinkowski, żołnierz z Międzyrzecza:

- Na misjach towarzyszą nam psycholodzy, zaś po powrocie korzystamy z różnych form opieki i wsparcia. Zacznijmy od tego, że każdy żołnierz przechodzi szczegółowe badania. Lekarze badają nasze zdrowie i sprawność fizyczną, ale spotykamy się także z psychologami. Poza tym już od 2003 roku, czyli od pierwszej zmiany w Iraku, weterani biorą udział w specjalnych turnusach rehabilitacyjnych. Może z nich skorzystać każdy uczestnik misji na wniosek lekarza. Na tych turnusach uczestniczymy w rozmaitych zabiegach rehabilitacyjnych i w sesjach z psychologami. Po za tym ranni są objęci ścisłą opieką medyczną i psychologiczną.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska