Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zostawić cegiełkę

DANUTA KULESZYŃSKA 0 68 324 88 43 [email protected]
Najważniejszy jest szacunek dla drugiego człowieka. Jeśli go masz, inni też będą szanować ciebie. Wzajemnie zrozumienie też jest ważne. Taki jest klucz do powodzenia.

- O rety, pani chce wiedzieć, co robiłem w życiu?! - Dariusz Arkuszewski łapie się za głowę. - Sam już nie pamiętam...
Zastanawia się długo. A potem wylicza: - Energetyk z wykształcenia jestem, ale nic dziś z tego nie pamiętam. Po wojsku handlowałem pomidorami w Łęknicy, miałem warzywniak w Żarach i sklepik odzieżowy pod Wrocławiem. Z dziesięć lat byłem opiekunem pałacu, a ze trzy pracowałem jako strażnik miejski. W końcu dopadło mnie bezrobocie...
- Sporo tego jak na 38 lat życia.
- Sporo. Ale człowiek musi szukać swojego miejsca na ziemi, gdy nie ma innego wyjścia. Ja nie miałem, więc szukałem.
- I co?
- I pani widzi: znalazłem!

Zostawić cegiełkę

Zaprasza do swojego królestwa na pierwszym piętrze przy Podchorążych 12. Założył je 10 lat temu, bo znów nie miał wyjścia. - Nie mogłem przecież być na utrzymaniu żony - tłumaczy. - Musiałem wreszcie zrobić coś konkretnego. Coś, dzięki czemu odniosę sukces i zakotwiczę się na dłużej. A może na zawsze? I zostawię po sobie cegiełkę. Ambitny zawsze byłem. I zaryzykowałem. Bo ja lubię ryzyko.
Królestwo nazywa się "Arkuszbud, zakład ogólnobudowlany. Dariusz Arkuszewski". I jest bardzo skromne: zaledwie dwa pokoje. W jednym urzęduje sekretarko-kadrowa, w drugim on z dyrektorem. - Mamy jeszcze warsztat ślusarsko - blacharski przy Wojska Polskiego - podkreśla. W "jego" gabinecie dwa biurka, skórzana sofa, fotele. I stolik okolicznościowy. Na biurkach laptopy. Na ścianach obrazy z marketu. Komórka dzwoni co chwila. - Tak to już jest w tym biznesie - wzdycha, odbierając kolejny telefon. I uśmiecha szczerze. - Optymistą jestem, szczęśliwy, bo biznes dobrze się kręci - wyznaje. - My, proszę pani, skazani jesteśmy na sukces!
- To niech pan zdradzi receptę na powodzenie.
- Jest prosta: konsekwencja potrzebna, praca, uczciwość i wytrwałość. I wiara, że się uda. No i szacunek ważny do drugiego człowieka. Bez względu na to kim jest i co robi. Bo jeśli go masz, inni też będą szanowali ciebie. Do tego dołóżmy wzajemne zrozumienie. I sukces murowany.

Szósty zmysł

Pomysł podsunął ojciec - rzemieślnik. Do dziś prowadzi własną firmę dekarsko - blacharską. Wtajemniczył w budowlane niuanse, dał starego żuka i powiedział: synu działaj. - No i tak zacząłem - wspomina D. Arkuszewski. - Z pewnym strachem, czy się uda.
Zakasał rękawy i ostro wziął się do roboty. Naprawiał dachy, grzał smołę, kładł papę. Malował, tynkował, szpachlował. Odkładał każdy grosz. Wierzył, że któregoś dnia porządnie stanie na nogi. Stanął. Dziś wkłada białą koszulę i pędzi do biura. Nie musi już chodzić po dachach, zdzierać tynków, kłaść posadzek. Od tego ma fachowców. - Są zdolni, młodzi i chętni do roboty. - chwali. - Mam dla nich wielki szacunek i pełne zaufanie. I nie nazywam ich robotnikami. To moi współpracownicy. Jesteśmy od siebie zależni. Ja nie podołam bez nich, oni nie dadzą rady beze mnie. Wzajemnie zrozumienie.
W biurze spotyka się ze swoim dyrektorem. Nazywa się Marek Myśliwiec, ma 31 lat i jest mózgiem całej firmy. Prawnik z wykształcenia. - Pilnuje, żebyśmy w piórka za bardzo nie obrośli - chwali dyrektora D. Arkuszewski. - I nasze teorie w życie wprowadza. Z ogromnym powodzeniem. Bo on ma szósty zmysł.
- Może nie szósty, ale rynek wyczuć potrafię - prostuje dyrektor.

Ludzie potrzebni

Do gabinetu wchodzi młody chłopak w roboczym, niebieskim kombinezonie. - To nasz kręgosłup - przedstawia dyrektor.
- A kim w takim razie pan jest?
- Aniołem stróżem. Czuwam nad całością.
"Kręgosłup" ma 25 lat, nazywa się Tomasz Turza i jest fachowcem od budowlanki. Naprawia dachy, kładzie blacharkę, maluje. - Sławek, Krzysiek, Tomek - wylicza D. Arkuszewski. - są podstawą firmy. Mają nie tylko smykałkę w rękach, ale i intelekt. Potrafią współżyć w grupie. Takich osób mam w firmie dziewięć. Chcę przyjąć kolejnych, ale chętnych do roboty nie ma, choć bezrobocie duże.
D. Arkuszewski wylicza: murarzy, dekarzy, malarzy, tynkarzy, technologów robót wykończeniowych przyjmie od zaraz. - Ale tylko rzetelnych fachowców - podkreśla. - Robota czeka.
Żeby klientom nigdy nie odmawiać. Takie jest motto firmy. Ale los bywa przewrotny i motto przestało być aktualne. - Mamy tyle zgłoszń, że już nie wyrabiamy - D. Arkuszewski załamuje ręce. - Dlatego szukam ludzi do pracy.
Niedawno odmówił Centrum Pomocy Rodzinie, które zleciło remont mieszkania. Nie miał kim tego remontu zrobić. Ostatnio wygrał przetarg na roboty w bibliotece, budowę sanitariatów w zabytkowym budynku szkolnym, remont starostwa... - Jak nie znajdę fachowców, będę musiał z niektórych robót zrezygnować. A szkoda...
W rogu gabinetu stoi biała tablica. Flamastrem wypisuje się na niej cele i zadania. Marek Myśliwiec nazywa je złotymi myślami. W punkcie szóstym zapisano utworzenie nowej firmy. Pod siódemką jest zakup nieruchomości. - Nie spoczywamy na laurach - sumuje właściciel. - Chcemy się ciągle rozwijać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska