Nic nie trzeba pisać - zapewniają w centrali zakładu.
Rzecz dotyczy 900 tys. kobiet ubezpieczonych w ZUS-ie i otwartych funduszach, na których konta emerytalne nie wpłynęła nawet złotówka za opiekę nad dzieckiem od stycznia 1999 do maja 2001. W tym czasie zakład nie przelewał im składek za urlopy macierzyńskie i wychowawcze (pisaliśmy o tym we wtorek). A większość mam - wierząc państwowej instytucji - nie sprawdzała, czy ta porządnie rozlicza się z ich pieniędzy gromadzonych na przyszłą emeryturę. Jak i gdzie mają teraz szukać swoich składek? To pytanie zadaliśmy w oddziale wojewódzkim ZUS-u w Gorzowie. Pracownica obsługi prasowej Katarzyna Wojsznis poinformowała nas, że na ten temat wypowiada się wyłącznie warszawska centrala. Z kolei w jej imieniu przemawia jedynie rzecznik Jacek Dziekan.
Wczoraj zapewnił nas, że kobiety, które w latach 1999-2001 były na urlopach macierzyńskich i wychowawczych, nie muszą sprawdzać, czy zostały im przelane należne składki.
- Kontrolujemy sytuację i jeszcze w tym roku trafią na konta indywidualne tych pań oraz nielicznych panów, którzy byli na tzw. tacierzyńskim - zapewnia Dziekan.
Składki zostaną naliczone automatycznie. Z odsetkami.
NIC NA SŁOWO
W tym miesiącu ZUS uruchomił oprogramowanie, dzięki czemu utworzono dokumenty za styczeń i luty 1999 r. Za kolejne okresy dopiero powstaną. Nawet wtedy sprawdźmy jednak, czy rzeczywiście wszystkie zostały naliczone. Bo w przypadku pewnej dzieciatej zielonogórzanki system widział jedynie składki z okresu małżeństwa. Panieńskich już nie... Od razu wysłała pismo z informacją, że zmieniła nazwisko. Tylko dzięki temu udało się jej odzyskać kilka miesięcy, które zakład "okroił" z jej przyszłej emerytury.
KATARZYNA BOREK
0 68 324 88 64
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?