Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Liczenie

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz archiwum GL
Lubię Toruń! Brzmi może zaskakująco, a dla niektórych może nawet niedorzecznie, ale tak jest. Władze Torunia głośno postawiły się organizatorom cyklu Grand Prix.

Weto dotyczy sumy, której Brytyjczycy żądają od miasta za prawo organizacji jednej z rund indywidualnych mistrzostw świata. W Toruniu wiedzą, że mają najnowocześniejszy żużlowy obiekt na świecie. Wiedzą też, że niezależnie od pogody mogą zawody zorganizować. Wiedzą, że komplet publiczności mają zagwarantowany. Wiedzą też, że to oni mogą stawiać warunki, więc stawiają. Szczegółów negocjacji nikt oficjalnie nie potwierdza, ale torunianie z żądanych dwóch i pół miliona złotych za jeden turniej są w stanie zapłacić trzydzieści, no powiedzmy czterdzieści procent. Prezydent Torunia - jesienią wybory samorządowe - nie chce zbyt dużo płacić za żużlowe igrzyska. Sprawę nagłaśnia i… wygrywa. Dobry to przykład. Oby tym tropem poszli także włodarze innych polskich miast.

Oferta żużlowych igrzysk jest ostatnio bogata. Można wybierać, przebierać i negocjować cenę. BSI znalazło się na zakręcie. Tę sytuację - samorządy liczą każdą złotówkę - muszą wykorzystać inni. Przede wszystkim władze naszego żużla. Te - z prezesem PZMot. Andrzejem Witkowskim - powinny zaoferować pomoc w negocjacjach, ale równocześnie zażądać, by nasz polski głos w najważniejszych dla światowego żużla sprawach miał właściwą wartość. Koniec z myśleniem - Polak płaci i o niczym nie decyduje. Toruń dał przykład, pozostali też powinni iść tą drogą. Na zawodach Grand Prix świat się nie kończy.

Gdy tak spojrzeć na kalendarz żużlowych imprez w nadchodzącym sezonie, czegoś mi brakuje. Jako zwolennik i orędownik ośmiozespołowej elitarnej Speedway Ekstraligi twierdzę, że meczów powinno być więcej. W tym twierdzeniu nie jestem osamotniony. Trzy rundy, może cztery, a może bardziej rozbudowana faza play off to są gotowe rozwiązania. Może w przyszłości? Za takimi rozwiązaniami przemawiają przede wszystkim względy ekonomiczne. W naszym i nie tylko naszym kraju niewiele jest bowiem obiektów wielofunkcyjnych. W takiej Zielonej Górze czy Gorzowie stadion żużlowy służy tylko… żużlowi. Przy takim systemie rozgrywek tak Falubazowi, jak i Stali grozi siedem - obu zespołom życzę jak najlepiej - góra dziewięć ligowych spotkań. Mało. Przez pięć zimowych miesięcy i jeszcze jeden wakacyjny stadiony stoją puste. Niszczeją czyli przynoszą straty. Nawet w sezonie zarabiają, czyli wypełniają się kibicami, niezwykle rzadko. Są to obiekty miejskie, więc pieniądz na ich utrzymanie płynie z miejskiej kasy. Samorządy liczą każdą złotówkę, więc… korzystające z tej "dotacji" kluby żużlowe powinny zadbać o większą liczbę imprez. Dla kibica i to wiadomo od wielu dziesiątek lat liczy się liga. Ta obecna, właśnie w takim kształcie, bez sztucznych ograniczeń powinna częściej dostarczać emocji. Ten sezon powinien dostarczyć danych czy z ekonomicznego punktu widzenia ten dziś trochę szalony pomysł się opłaca. To trzeba policzyć.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska