Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Luty po rosyjsku

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz archiwum GL
Luty. Gwiazdami miesiąca bez wątpienia, i tak jest już od kilkudziesięciu lat, powinni być Rosjanie. Mistrzowie wyścigów na lodzie zgodnie z tradycją dominują.

Gdzieś setki kilometrów na wschód od Moskwy triumfy święcą Dmitrij Kołtakow, Danił Iwanow o innych nie wspominam, choć i oni potrafią wygrywać. O nich się mówi, jednak nad Wisłą występy lodowych gladiatorów w cień zepchnął ich rodak Emil Sajfutdinow.

Najpierw temat wywołali zielonogórzanie. Rosjanin, który ciągle nie ma potwierdzonej przynależności klubowej na sezon 2014 stał się łakomym kąskiem. Nie wiem ile prawdy w tym, że mógłby startować w Falubazie, ale haczyk szybko połknęły media. Machina ruszyła i szybko nabrała tempa. Ewentualne wypożyczenie mogłoby bowiem pokrzyżować mocarstwowe plany Unibaksu Toruń. Efekt medialny osiągnięty. Sprawę traktuję w kategorii dobrego żartu. Umiejętność robienia show wokół klubu sternicy Falubazu posiedli w stopniu zadowalającym, czasem ocierającym się o perfekcję.

Dziennikarze poszli jednak dalej i sprawę Sajfutdinowa postanowili należycie zbadać. Efekt jest taki jakiego należało się spodziewać. Rosjanin w Częstochowie jeździł za obiecanki. Teraz gdy przyszło płacić - klub wzorem kilku innych postanowił zawodnika ukarać finansowo. Powód zawsze się znajdzie, a zaległość będzie mniejsza. Dodatkowo w częstochowskim sejfie leży wieloletni kontrakt Sajfitdinowa i jeśli Rosjanin nie pójdzie na ugodę, to klub może nie wydać zgody na wypożyczenie. Tu obojętnie czy otrzyma ją Unibax, czy też Falubaz. W teorii sytuacja patowa, w praktyce takie działanie natychmiast powinien ukrócić związek. Opowiadanie o licencjach nadzorowanych to tylko pogłębianie fikcji i ukrywanie prawdziwej sytuacji klubu. Przecież wystarczyło wraz z ostatnim dniem procesu licencyjnego nałożyć na częstochowian zakaz transferów i sprawa byłaby jasna. Tylko spłacone długi, pozwalałyby zaciągać nowe czyli podpisywać kontrakty z zawodnikami.

Z Sajfutdinowem - i tutaj pewnie się powtórzę, bo wspominałem o sprawie kilka miesięcy temu - sprawa jest mocno interesująca. Rosjanin tak naprawdę we Włókniarzu dużo nie pojeździł. Zdecydowały o tym sprawy osobiste, ale także kontuzje. Zakładając, że przy podpisaniu kontraktu Emil skasował sumę dość pokaźną, to obecny długo wobec niego wskazuje na to, że częstochowski księgowy nie zapłacił za żaden zdobyty przez Sajfutdinowa punkt. Ciekawy sposób kierowania klubem.

Przypadki Sajfutdinowa każą mi rozumieć zawodników, którzy przy podpisywaniu kontraktów z klubami mającymi taką "historię" żądają za podpis astronomicznych kwot. W wielu przypadkach będzie to jedyna zapłacona faktura, choć i to niekoniecznie. Finansowa historia naszych klubów żużlowych zna bowiem przypadek klubu, który w całości nie zapłacił nawet tej pierwszej. Zawodnik pieniądze odzyskał, klub dostał licencję, a prezes zasiada dziś we władzach polskiego żużla. Dyscypliną mocno interesują się Urzędy Skarbowe. Mnie to nie dziwi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska