W piątek 29 stycznia sąd przywrócił urzędniczkę do pracy. Orzekł, że powód niewłaściwego wywiązywania się z obowiązków służbowych, dezorganizacja pracy i brak umiejętności działania w zespole były nieprawdziwe. Wyrokiem przywrócił ją do pracy. Sama Stanisława Fórmanowicz podkreślała, że nie czuje satysfakcji z wyroku. - To wszystko toczyło się zdecydowanie za długo. Po ponad trzech latach nie można mówić o pełnej satysfakcji - mówiła po wyjściu z sali rozpraw S. Fórmanowicz.
Przypomnijmy, o co chodziło. Stanisława Fórmanowicz w 2013 r. została zwolniona z pracy. Pełniła funkcję przewodniczącej zespołu i sekretarza w komisji orzekania o niepełnosprawności. Jej zdaniem przyczyną zwolnienia było to, że nie uległa naciskom ze strony prezydenta.
Któregoś dnia przyszedł do niej doradca Janusza Kubickiego i przyniósł wniosek... Prezydent miał dostać właściwe orzeczenie. Polecenia nie wykonała. Sprawę oddała wojewódzkiemu zespołowi w Gorzowie, a ten Świebodzinowi (wg prawa orzeczenie musi być wystawione w innym mieście niż to, w którym ktoś rządzi). Prezydent orzeczenie otrzymał, choć niższe niż się spodziewał. Ma bowiem poważne problemy z kręgosłupem.
Prezydent tłumaczył, że urzędniczka została zwolniona, bo nie wywiązywała się z obowiązków, dezorganizowała pracę i nie miała odpowiedniego wykształcenia. Ale nikt wcześniej tak nie oceniał jej pracy (komisja podlegała wcześniej starostwu). Kobieta była nagradzanym pracownikiem.
Więcej o tej sprawie piszemy w piątkowym 5 lutego papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" dla Czytelników z Zielonej Góry i okolic oraz na plus.gazetalubuska.pl (w serwisie znajdziecie także materiał wideo).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?