Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Życie pod wysokim napięciem we Wschowie

Anna Białęcka 76 833 56 65 [email protected]
- Życie pod linią wysokiego napięcia zagraża naszemu życiu - mówi Mariusz Bilicki. - Enea nic sobie z tego nie robi.
- Życie pod linią wysokiego napięcia zagraża naszemu życiu - mówi Mariusz Bilicki. - Enea nic sobie z tego nie robi. Fot. Anna Białęcka
- Boimy się o nasze życie i życie naszych dzieci - mówią mieszkańcy ul Polnej. Na ich posesje już kilka razy spadły, zerwane przez wiatr, przewody wysokiego napięcia.

Ludzie poprosili nas o pomoc, są zdenerwowani. - Zakład energetyczny nic sobie nie robi z tego, co tutaj się dzieje - mówią. - A tu, nad naszymi głowami czai się śmierć.

I pokazują na przewody energetyczne, przebiegające nad ich posesjami, nad podwórkami z tyłu domków jednorodzinnych.

- Zaledwie kilkanaście dni temu miało miejsce ostatnie zerwanie - mówi Mariusz Bilicki. - Wtedy to nawet pojawiła się straż miejska, bo sąsiad się zdenerwował i powiedział, że nie wpuści na posesję żadnego montera, dopóki Enea nie zadeklaruje porządnego rozwiązania tego problemu.

Poprzednia awaria była w kwietniu. - Akurat byłem poza Wschową, kiedy dostałem telefon od sąsiada, że zerwało kable i pali się na moim podwórku drzewo - mówi pan Mariusz. - Wiedziałem, że dzieci są w domu, więc pędziłem samochodem na złamanie karku, nawet mandat po drodze zapłaciłem za przekroczenie prędkości. Ale nie było to ważne, bo martwiłem się o rodzinę. Wystarczyłby, żeby ktoś wszedł na to podwórko, to porażenie i śmierć gwarantowane - dodaje.

Jak mówią mieszkańcy domów przy ul. Polnej, wtedy czekali na wyłączenie energii aż 1,5 godziny. Później pojawili się energetycy ze wschowskiego pogotowia energetycznego, połączyli przewody i sobie poszli. - Kiedy skarżyliśmy się na brak jakiejkolwiek reakcji Enei, zapewniali nas, że im nic do tego, że oni tylko są od naprawiania - mówi M. Bilicki.

- Tak nie można żyć - dodaje Ewa Łączna. - Jak tylko wiatr jest silniejszy, to nie wychodzę na podwórko, bo strach, że znów się zerwą te linie, a ja nie zdążę uciec.

Co powinno zostać zrobione zdaniem mieszkańców? - Powinno tu być tak, jak w cywilizowanym świecie - kable powinny iść pod ziemią - twierdzą. - I nie chcemy, żeby zakład energetyczny wziął się za takie rozwiązanie dopiero po czyjejś tragicznej śmierci.

Kiedy próbowaliśmy uzyskać informacje na temat sytuacji mieszkańców ul. Polnej we wschowskim posterunku energetycznym, odesłano nas dalej. - My tylko naprawiamy, proszę pytać w Lesznie - usłyszeliśmy. W oddziale leszczyńskim Enei odesłano nas z kolei do rzecznika prasowego w Poznaniu. - Prosimy o pytania na piśmie - powiedziała Ewa Katulska, gdy poprosiliśmy ją o wyjaśnienie sprawy. Na odpowiedź musieliśmy poczekać jeden dzień. Co ostatecznie odpisała nam Enea?

Poza opisem ostatniego zdarzenia, niewiele się dowiedzieliśmy. Okazuje się niestety, że póki co, na żadne zmiany mieszkańcy liczyć nie mogą. "W chwili obecnej Enea Operator Sp. z o.o. nie planuje przebudowy przedmiotowej linii napowietrznej na linię kablową" - czytamy na końcu odpowiedzi rzeczniczki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska