Katarzyna Borek
Aktualizacja:
Już nawet nie chodzi o to, że nie da się wejść na publiczny trawnik, by nie wdepnąć w psie kupy - bo one tam były od kiedy pamiętam. ZGKiM robi nawet pogadanki na ten śmierdzący temat. Niewiele zmienią, dopóki my sami się nie zmienimy.
Tylko raz w życiu widziałam panią, która miała ze sobą na spacerze foliowy woreczek i taką dziecięcą łopatkę. Nie tylko miała, ale i skorzystała z tego oprzyrządowania, gdy jej pies zrobił kupę na trawnik przy redakcji. Patrzyłam na nią ze zdziwieniem, które potem mnie samą zawstydziło. Bo przecież ona zachowała się normalnie.
Czytaj treści premium w Gazecie Lubuskiej Plus
Nielimitowany dostęp do wszystkich treści, bez inwazyjnych reklam.