Swoją przygodę ze sklejaniem modeli Grzegorz rozpoczął w wieku 13 lat, a modelarstwem zapałczanym zajmuje się od trzech lat. Pierwsze jego modele powstawały z listewek. Materiał dostawał od ojca, który jest stolarzem. Początkowo były to mosty, samoloty i statki. - Gdy zaczęło mi się nudzić budowanie z gotowych elementów, postanowiłem stworzyć coś od podstaw. Poszukałem w internecie zdjęć, z czego można modelować. Zatrzymałem się na zapałkach. Stwierdziłem, że to jest to - mówi Grzegorz Trzmielewski.
Sklejanie modeli z zapałek jest czasochłonne, ale efekty mogą być imponujące. Jego pierwszy model statku z zapałek powstał gdy miał 15 lat. - Był to dosyć mały model i miał niewiele elementów. Postanowiłem przy tym pozostać. Kolejnym statkiem był model Daru Młodzieży, ale też nie było tam w nim zbyt wielu elementów - dodaje młody modelarz. Mieszkaniec Drzecina (wieś w gminie Słubice) dorobił się już siedmiu modeli statków z zapałek. Są to żaglowce oraz jeden okręt, replika włoskiego torpedowca Pegaso.
Teraz pracuje nad największym w Polsce modelem statku z zapałek. Model Daru Młodzieży będzie miał 198 centymetrów długości. Zostanie wykonany z około 80 tys. zapałek, już wykorzystał ich niemal 60 tys. - Zacząłem go budować we wrześniu, a planuję skończyć w lipcu - podkreśla trud wykonania Grzegorz Trzmielewski. Model będzie można obejrzeć w słubickiej bibliotece, gdzie obecnie jest wystawa okrętów z zapałek wykonanych przez Grzegorza.
Bywały też chwile zwątpienia. Tu zawsze ze wsparciem przychodzi Anna, dziewczyna modelarza. - Są takie momenty gdy już mi się nie chce. Buduję model codziennie po kilka godzin i w końcu "wypalam się". Czasami nie mam ochoty i chcę to po prostu zostawić. Wtedy właśnie dziewczyna mówi mi, że jest bardzo dumna ze mnie, że się tym zajmuję i chce bym to robił. Pomaga mi w wyborze innych statków i motywuje mnie psychicznie - dodaje Grzegorz Trzmielewski.
Rodzice Grzegorza początkowo myśleli, że to zabawa i ich syn po prostu się nudzi. - Sam przyznam, że wyglądało to tak, jakbym był małym dzieckiem i się bawił. Później gdy powstały modele tych statków, rodzice byli zdziwieni, że coś takiego można zbudować z zapałek - wspomina. Jego hobby jest kosztowne. 20 tys. zapałek kosztuje około 50 złotych, a to wystarcza na około miesiąc. - We wszystkim pomagają mi rodzice - podkreśla Grzegorz Trzmielewski.
Modelarz uczy się w gorzowskiej „Budowlance”. Kształci się na kierunku technik budownictwa, ale już myśli o studiach i chciałby zostać konstruktorem domów oraz mostów. - Pójdę na studia, ale chciałbym pozostać przy modelarstwie. Jeśli doszedłbym do bardzo wysokiego poziomu, mógłbym na tym zarabiać. Jest duże zainteresowanie na takie modele. Tym bardziej, że w Polsce jest niewielu modelarzy, którzy się tym zajmują. Modelarstwo zapałczane jest chyba najrzadszym rodzajem modelarstwa - podsumowuje Grzegorz Trzmielewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?