Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

24-latek, który w środę wpadł do kadzi z gorącą wodą, walczy o życie

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
fot. Archiwum
- Jego stan jest bardzo, bardzo ciężki, to cały czas zagrożenie życia - przyznaje przygnębionym głosem dr Andrzej Krajewski, ordynator Zachodniopomorskiego Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń i Chirurgii Plastycznej w Gryficach.

Dziś rano rozmailiśmy z nim o Łukaszu, który w środę, podczas prac w tartaku, wpadł do potężnej kadzi z gorącą wodą. Przypomnijmy: młody mężczyzna nad lustrem wody zdołał utrzymać tylko głowę. Całą resztę ma okrutnie poparzoną. Skóra odchodziła razem z ubraniem...

Jest w śpiączce

- Wprowadziliśmy go w stan śpiączki farmakologicznej - mówi specjalista. Tłumaczy, że tak postępuje się w szczególnie ciężkich przypadkach. - Prawda jest taka, że nie potrzebujemy wtedy zupełnie aktywności pacjenta. Ma się tylko dać ,,dobrze prowadzić'', dzięki czemu możemy lepiej mu pomóc - kontynuuje dr Krajewski.

Łukasz ma kontrolowany oddech, podobnie jest odżywiany, wszystkie czynności jego organizmu są sztuczne wspomagane. - Podajemy mu białko, osocze, krew. Regularnie zmieniamy mu opatrunki, czyścimy rany, używamy do tego najlepszych środków - wylicza ordynator.
Nie kryje, że 24-latek jest ,,w bardzo, bardzo ciężkim stanie''. - To wciąż zagrożenie życia. Głównie ze względu na powierzchnię poparzeń. Tak naprawdę pacjent uchronił przed obrażeniami tylko głowę - dodaje dr Krajewski.

Potwierdza to, o czym pisaliśmy wczoraj na stronie www.gazetalubuska.pl: kluczowe dla zdrowia Łukasza będą najbliższe dni. O rokowaniach lekarz nie chce rozmawiać. - Za wcześnie na to - dodaje.

Przyleciał helikopter

W Zachodniopomorskim Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń i Chirurgii Plastycznej w Gryficach dowiadujemy się, że głębokość oparzeń zależy od tego, jak długo ciało człowieka było wystawione na działanie wysokiej temperatury. Jeśli trwało to krótko, rany najczęściej są powierzchowne. Jeśli długo, może dojść do martwicy i wówczas takie fragmenty trzeba wycinać, zastępując je przeszczepami.
- U Łukasza jest wiele miejsc, które mogą ,,pójść'' w obie strony, obserwujemy je - mówi ordynator Krajewski.

Przypomnijmy: w środę w tartaku w Mościcach 24-latek wpadł do kadzi z gorącą wodą. Z wody wyciągnęli go współpracownicy. Zawieźli go samochodem do szpitala w Kostrzynie. Tamtejsi lekarze wezwali helikopter, który przetransportował mężczyznę do Gryfic.

Sprawę cały czas bada policja i Państwowa Inspekcja Pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska