Zapytam najpierw o mecz pańskiej drużyny, która przegrała z Zastalem 61:75. Postraszyliście trochę zielonogórzan…
- Szczerze mówiąc Zastal kontrolował sytuację od początku. Odskoczyli nam szybko na 10 punktów. Nie jest to duża przewaga w koszykówce, to było do przełamania, ale zabrakło nam sił i kogoś, kto wszedłby na parkiet i przełamał mecz. Popełniliśmy za dużo błędów, więc raczej było to spotkanie bez historii, a Zastal był po prostu lepszy.
Odnosiłem wrażenie przed spotkaniem, że w Zielonej Górze trochę się was obawiano. Wszak wygraliście sensacyjnie we Włocławku z Anwilem przed tygodniem.
- Zagraliśmy super mecz we Włocławku, ale sporo zdrowia nas on kosztował. Wiemy, jaką drużyną jest Zastal. Wiedzieliśmy, że my możemy, ale nie musimy. Chcieliśmy wyjść na luzie, ale krótka ławka plus brak sił spowodował, że na tablicy mieliśmy taki, a nie inny wynik. Zastal, nawet gdy gra słabiej, to wypuszcza drugą piątkę i utrzymuje swój wysoki poziom grania.
Zajmujecie dziewiąte miejsce w tabeli. Wciąż bijecie się o ósemkę i fazę play-off?
- Jak najbardziej. Fajnie by było się w niej znaleźć, dlatego będziemy walczyć. Takie mamy ambicje, choć zdajemy sobie doskonale sprawę, że sporo drużyn się bije o play-offy. Teraz jedziemy do Słupska, później mamy przerwę na kadrę, więc jest szansa, że trochę potrenujemy. Mamy jeszcze ponad dziesięć meczów więc wszystko jest otwarte.
Spędził pan w zielonogórskim klubie sześć lat. Czuje pan sentyment do klubu, kibiców, miasta?
- Oczywiście! W Polsce grałem tylko w dwóch klubach: w Gdyni i właśnie w Zielonej Górze. Tutaj wziąłem ślub, tutaj urodziła się moja córka. Zielona Góra jest dla mnie ważnym miejscem. Widząc halę, miasto, poznając twarze kibiców i włodarzy klubu raduje się moje serce. Zielona Góra do końca życia pozostanie w moich myślach, bo spędziłem tu kawał czasu. Bardzo lubię tu wracać. Przyjeżdżamy czasami w wakacje czy wolne dni. Mam tu kilku przyjaciół i swoje „małe biznesy”.
Jeśli mówimy o zielonogórskim sporcie, to od razu mam na myśli żużel. Pan, grając w Zastalu, połknął żużlowego bakcyla, bo niejednokrotnie widziałem pana na stadionie przy Wrocławskiej…
- Tak było, choć teraz dokładnie nie śledzę losów Falubazu, ale oczywiście wiem, że drużyna spadła do niższej ligi. Oglądam mecze w telewizji i jestem na bieżąco. W tym sezonie Zielona Góra przyjedzie do Gdańska na mecz z Wybrzeżem. Może znajdę wolny czas. Z przyjemnością poszedłbym na takie spotkanie.
A Zastal? O co może zagrać pana była drużyna?
- Na pewno o czwórkę. Będzie w tabeli bardzo ciasno i wszystko może się zdarzyć. Oprócz Zastalu mocne są ekipy z Włocławka, Ostrowa, Wrocławia czy Słupska. Wiem, że chłopcy mają ligę VTB. Te rozgrywki nie pomagają, wiem sam jak to wygląda. Można stracić sporo sił, a w decydujących meczach w polskiej lidze będzie decydować dyspozycja dnia. Na pewno w tym roku będzie bardzo ciekawie.
- Używając trochę terminologii żużlowej – pan jeszcze nie zjeżdża do boksu mimo upływu lat?
- Oj nie. Dopóki jest zdrowie, granie w koszykówkę jest moim hobby i miłością. Nic mnie nie boli, gdy przychodzę na trening, więc czerpię radość z gry. Przyznam, że jeszcze chcę trochę pobiegać.
WIDEO: Quinton Hosley był zawodnikiem Zastalu Zielona Góry
Polub nas na fb
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?