Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Ruszczyński: Potrzeba nam miejsc pracy

Anna Słoniowska 68 324 88 53 [email protected]
Adam Ruszczyński - kandydat na prezydenta Zielonej Góry
Adam Ruszczyński - kandydat na prezydenta Zielonej Góry fot. Paweł Janczaruk
Adam Ruszczyński i obecny prezydent Gorzowa, Tadeusz Jędrzejczak, w czasie studiów grali razem w zespole Grupa Rogala. Czy sprawią, że teraz Zielona Góra i Gorzów zagrają w duecie?

Wielu zielonogórzan go wspiera i życzy mu jak najlepiej, choć tak naprawdę mało kto wierzy w jego zwycięstwo. Na kilka lat zniknął z Zielonej Góry. Dziś wraca i chce zaznaczyć swoją obecność. Jest jedynym kandydatem, który wydał książkę o kawalerii rzymskiej i jednym z nielicznych, który nie ma swojej strony internetowej. Adam Ruszczyński, dla kolegów Adaś, staje do walki o fotel prezydenta Zielonej Góry. Nie można go spotkać, tak jak innych kandydatów w urzędzie ani biurze. Nie bywa na spotkaniach i nie ma sztabu asystentów. Nie wspiera go żadna duża partia, za to dopinguje go grono oddanych przyjaciół.

- Zagłosowałabym na niego nawet gdyby mój głos był jedyny - deklaruje jeden z naszych rozmówców. Wszyscy przyjaciele Ruszczyńskiego zgodnie twierdzą, że za Adamem poszliby jak w dym. - Nigdy nas nie zawiódł, nigdy nie zdradził, to wzór przyjaciela i do tego porządny człowiek - mówią. Dla nich Adam Ruszczyński to nie biznesmen, nie polityk, ale wiecznie rozmarzona, hipisowska dusza. Andrzej Flugel zna Ruszczyńskiego od lat.

- Kiedyś podczas studiów stopem przejechaliśmy całą Polskę - wspomina. - Zatrzymywaliśmy, co się dało, karetki, radiowozy, nawet walec drogowy. To była komuna, głębokie lata 70., a my z plecakami i gitarą jechaliśmy przez cały kraj. Trafiliśmy raz na ognisko z grupą turystów z Nowej Zelandii. Adam zagrał im Boba Dylana. Nie mogli uwierzyć, że ktoś za żelazną kurtyną potrafi tak grać. Czasy się zmieniły, ale nie Adam. On ciągle jest hipisem - śmieje się Flugel.

Adam Ruszczyński to zielonogórzanin z urodzenia i przekonania. W liceum wygrał olimpiadę historyczną. Otworzyło mu to drzwi wszystkich uczelni w kraju. Wybrał jednak Zieloną Górą. - Nie chciał zostawiać przyjaciół - mówi jeden z naszych rozmówców. - Miał ich tu wielu. W tym mieście wszyscy znają Adama. Przyjaciele wspominają, że wiecznie się gdzieś tułał, gdzieś się udzielał, wszędzie go było pełno. Grał w teatrze, był harcerzem, oprowadzał wycieczki.

Zawsze kochał muzykę. Była dla niego ważniejsza od lokalnych wojen. Dowodem jest Grupa Rogala, w której gitara Ruszczyńskiego, doskonale współbrzmiała z perkusją Tadeusza Jędrzejczaka, obecnego prezydenta Gorzowa. - Byliśmy młodymi studentami, kiedy zakładaliśmy Grupę Rogala - wspomina Ruszczyński. - Tadek jest świetnym perkusistą. Studia się skończyły, ale nie przestaliśmy się przyjaźnić - mówi Ruszczyński.

Muzyka była jego pasją, ale nie źródłem utrzymania. Po studiach uczył historii, później prowadził własną firmę. Był redaktorem naczelnym Kręgu, pracował nawet w Anglii jako robotnik. Za prezydentury Bożeny Ronowicz trafił do zadłużonego Centrum Biznesu. Jako prezes wyciągnął je z długów.

Obecnie Adam Ruszczyński ma cykl wykładów po obu stronach Odry. Najbliższy wygłosi w czwartek w Obrzycach. Zaprezentuje się tam ze swojej niepolitycznej strony. Ruszczyński nie będzie mówił ani o polityce, ani o kawalerii rzymskiej, wygłosi referat o eutanazji w czasie II wojny światowej. Oprócz publikacji historycznych, ma na swoim koncie sporo artykułów biznesowych. - Teraz chcę to wszystko, o czym pisałem, wprowadzić w życie. Mam dużą wiedzę i chyba dlatego startuję w wyborach - przyznaje Ruszczyński. Mimo osiągnięć naukowych, zawsze parł do polityki. - Miałem w sobie coś takiego jak instynkt polityczny - tłumaczy.

Zawsze był związany z lewicą. Już na studiach wstąpił do partii. - Byłem idealistą, wierzyłem w Marksa, ufałem Leniowi - mówi wspominając tamte czasy. Kiedy okręt z działaczami partyjnymi na czele zaczął tonąć, Ruszczyński nie opuścił pokładu. Choć nadal romansuje z lewicą, twierdzi, że wyleczył się z idealizmu: - Skończyłem z tym. Dziś jestem przede wszystkim pragmatykiem.

Dlatego jako prezydent będzie zabiegał o nowe miejsca pracy. - Trzeba przestać udawać, że Zielone Góra jest miastem turystycznym - mówi. - Naszą siłą jest przemysł. Musimy stworzyć ludziom warunki do pracy. Jak? - Wyjść naprzeciw inwestorom - radzi Ruszczyński. - Nie czekać aż sami się zgłoszą. Należy stworzyć dla nich atrakcyjną ofertę i ruszyć z nią naprzeciw. Twierdzi, że nie stać nas na planetarium, kryty stadion i inne cuda, o których mówi Kubicki. - Obecny prezydent mami nas igrzyskami, a nam trzeba przede wszystkim nowych miejsc pracy - krytykuje. Szykują się podwyżki. Co do tego Ruszczyński nie ma wątpliwości. - Zielone Góra jest zadłużona. Przyszły prezydent będzie musiał znaleźć rozsądny sposób na jej oddłużenie. Kandyduje między innymi po to, aby to oddłużanie przebiegało rozsądnie - deklaruje Ruszczyński.

Powszechny, darmowy internet, to kolejna rzecz, o którą Ruszczyński ma zamiar powalczyć. Deklaruje, że zadba również o służbę zdrowia. - Nad zdrowiem powinniśmy pracować od najmłodszych lat - mówi. - Do szkół powinny wrócić higienistki. Lepiej zapobiegać niż leczyć. Zaś osoby starsze powinny mieć łatwiejszy dostęp do lekarzy - mówi.

Najbardziej dumny jest z jednaj cechy, którą ma w sobie, z ciekawości świata i ludzi. To czyni go wiecznym odkrywcą, ale czy doprowadzi go do prezydentury? Dla Ruszczyńskiego ważny jest sam start w wyborach. Jeśli wygra, zacznie działać, a jeśli przegra, wróci do jednego ze swoich stu zajęć. W końcu, jak mówią przyjaciele, Adam Ruszczyński - to człowiek renesansu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska