Pierwszy pluton 1. kompanii zgrupowania Bravo stacjonuje w niewielkiej bazie Giro znajdującej się w południowej części prowincji Ghazni. Wczoraj jego żołnierze patrolowali trasę między wioskami Gusfand, Ludian, Babakr i Panah. Przy drodze patrolu znajdowała się też miejscowość Mush Khel, na którą Polacy z Giro zawsze zwracają baczniejszą uwagę.
- Z tej wioski kilkakrotnie spadły na nas pociski moździerzowe. Wiemy, że czasami jest ona wykorzystywana przez rebeliantów, którzy podają się za zwykłych mieszkańców. To utrudnia ich identyfikację - dodał chor. Stelmach.
Ruszyli w kurzu
Patrol wyruszył wczesnym rankiem. Polscy żołnierze wyjeżdżają z baz o różnych porach, aby nie tworzyć schematów i tym samym nie dawać wskazówek rebeliantom. Za Rosomakami unosiły się tumany kurzu.
- Czasami widzę tylko antenę wozu jadącego przede mną, wtedy lepiej się zatrzymać i chwilę odczekać, aż widoczność się poprawi. Bardzo pomaga też dowódca załogi, który z wieży widzi lepiej i mówi o przeszkodach, uskokach terenu, jeśli takie się pojawiają - powiedział st. szer. Sławomir Lewicki, kierowca jednego z transporterów,
Patrol miał rozpoznać drogi do poszczególnych miejscowości, a także zaznaczyć obecność wojsk koalicyjnych w strefie odpowiedzialności. Dzięki temu mieszkańcy mają świadomość, że nie są pozostawieni samym sobie, a rebelianci nie mogą czuć się bezkarni. Przy wiosce Ludian został zorganizowany tymczasowy punkt kontrolny. Pozwoliło to dokładnie zaobserwować zachowanie mieszkańców. - Dym wydobywający się z zabudowań lub pasterze pospiesznie oddalający się z pola mogą oznaczać, że w pobliżu wioski, lub wewnątrz niej znajdują się rebelianci - zaznaczył plut. Jarosław Opałka, pomocnik dowódcy plutonu.
Oczy szeroko otwarte
Miejscowość Panah żołnierze z Bravo lustrowali pieszo. W ubogiej i mocno zniszczonej wiosce mieszkańcy spokojnie rozpoczynali swój dzień przyjmując obecność wojsk koalicyjnych i ich ciężkich pojazdów jako coś naturalnego. Kiedy patrol zbliża się do miejsc wzbudzających podejrzenia dowódcy, przewężeń, wjazdów do miejscowości - do akcji wchodzą saperzy. Na sygnał dowódcy opuszczają wozy i razem z kilkoma żołnierzami piechoty sprawdzają podejrzane miejsca.
- Zdarzyło się, że podczas jednego patrolu musieliśmy sprawdzić około dziesięciu miejsc. Przy tylu wyjściach jesteśmy zmęczeni, ale musimy zachować odpowiednią czujność, bo w tych rejonach dość często znajdujemy improwizowane ładunki wybuchowe bądź stare niewybuchy - podkreślił st. szer. Grzegorz Wachowski.
Po kilku godzinach kolumna Rosomaków wróciła do bazy. Zdążyli zjeść późne śniadanie i chwilę odpocząć przed kolejnym patrolem, który tego dnia został zaplanowany na popołudnie
Trzon z Międzyrzecza
W bazie PKW Giro stacjonują przede wszystkim żołnierze 1. Batalionu Ziemi Rzeszowskiej z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza. Uzupełniają ich żołnierze z pozostałych jednostek Czarnej Dywizji - 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej z Żagania, a także saperzy z 1. Brygady Saperów z Brzegu, żołnierze z Centralnej Grupy Wsparcia Współpracy Cywilno-Wojskowej z Kielc oraz z jednostek Żandarmerii Wojskowej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?