Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akademia Młodych Orłów. Projekt Polskiego Związku Piłki Nożnej w województwie lubuskim. Jak radzą sobie młodzi piłkarze?

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Bartosz Siemiński to były zawodnik kilku lubuskich klubów. Karierę szkoleniowca zaczynał jako trener młodzieży w Promieniu Żary, potem pracował w UKP i Falubazie Zielona Góra. Był też grającym trenerem w Pogoni Świebodzin, Sprotavii Szprotawa i w Falubazie. Prowadził wojewódzkie kadry młodzieżowe. Absolwent AWF we Wrocławiu. Posiadacz klasy trenerskiej UEFA A.
Bartosz Siemiński to były zawodnik kilku lubuskich klubów. Karierę szkoleniowca zaczynał jako trener młodzieży w Promieniu Żary, potem pracował w UKP i Falubazie Zielona Góra. Był też grającym trenerem w Pogoni Świebodzin, Sprotavii Szprotawa i w Falubazie. Prowadził wojewódzkie kadry młodzieżowe. Absolwent AWF we Wrocławiu. Posiadacz klasy trenerskiej UEFA A. Archiwum AMO
- Naszym celem jest indywidualne podejście do każdego zawodnika, udoskonalanie jego najlepszych cech i niwelowanie mankamentów - mówi koordynator Akademii Młodych Orłów w Zielonej Górze Bartosz Siemiński

Co to za twór ta akademia?
To jest projekt Polskiego Związku Piłki Nożnej. Cele jest rozpropagowanie futbolu przez dzieci. Najmłodsi to skrzaty w wieku od pięciu do siedmiu lat, potem są żaki czyli osiem, dziewięć lat i orliki w wieku dziesięciu, jedenastu lat. W akademii mogą w nim brać udział zarówno chłopcy jak i dziewczynki. Oprócz wspomnianej popularyzacji ważnym celem jest indywidualizacja zajęć, czyli podejście do każdego młodego zawodnika indywidualnie i rozwijanie w nim cech najlepszych i niwelowanie mankamentów.
ZOBACZ FILM: CO SIĘ DZIAŁO NA DOBIEGNIEW CUP 2018

Czyli, że zawodnicy trenują w klubach i jeszcze dodatkowo w akademii? Dadzą radę?
Jest to tak zorganizowane, że nie ma problemu. W Zielonej Górze działamy już trzeci rok i współpracujemy z klubami. Wszystko nam się dotarło. Szkoleniowcy klubowi, widzą efekty współpracy i nie ma kłopotów z terminami. U nas mamy dwa treningi, zazwyczaj dziesięcioletnie orliki w klubie też dwa razy, do tego mecz więc jest to optymalna dawka. U nas zajęcia są poświęcone na indywidualnych predyspozycjach i rozwijaniu cech motorycznych.
PRZECZYTAJ:POD KONIEC LIPCA POZNAMY SELEKCJONERA POLSKI
Jak tę indywidualizację realizować w większej grupie?
Nie ma z tym problemu. Mamy grupy złożone z 16 zawodników, zazwyczaj zajęcia prowadzi dwóch trenerów zdarza się, że trzech i czterech. Dzielimy boisko na orliku na trzy strefy i pracujemy w grupach. Zawodnicy mają dużą powtarzalność, intensywność. Dzieci szybko się uczą i widać efekty.

Jak Akademia Młodych Orłów wygląda w naszym regionie?
Mamy trzy akademie. W Międzyrzeczu, Gorzowie i w Zielonej Górze. Każda ma swojego koordynatora. Pierwsza powstała w Międzyrzeczu.

Nie ma kolizji z trenerami klubowymi? Nie narzekają, że zabieracie im zawodników?
Jak powiedziałem, to wszystko się dociera, ale odczuwamy już duże zaufanie. Nie ma zgrzytów. Do Zielonej Góry na zajęcia przyjeżdżają dzieci z Żar, Lubska, Nowogrodu, czy Gubina. Ważna jest postawa rodziców, szczególnie tych którzy dowożą dzieci z innych miejscowości. To nie jest łatwe, ale skoro oni widzą w tym coś dobrego warto to robić.

Czyli to ma głęboki sens?
Oczywiście. Zajęcia u nas mają pomóc młodym zawodnikom. Nie występujemy w żadnych ligach, gramy tylko turnieje między akademiami. Ostatnio taki odbył się przed wojewódzkim finałem Pucharu Polski w Babimoście

Kto zwyciężył?
Nie gramy na wyniki. Tak jest już przyjętew wielu młodzieżowych akademiach w Europie. Na przykład w Holandii na dwóch boiskach równolegle grają dzieci z tego samego rocznika. Na jednym trochę lepsze, na drugim nieco słabsze. Nie ma sędziów, są trenerzy i rodzice. Szkoleniowcy pierwsi obserwują zawodników. Ci ze słabszej grupy jeśli się wyróżniają przechodzą do lepszej i odwrotnie. Chodzi i indywidualizację i o to by zawodnik się rozwijał. Idziemy właśnie w tym kierunku. Dzieci mają grać jak najwięcej i jak najdłużej. A występują wszyscy, także ci nieco słabsi.

Co pan robi jeśli dziecko na zajęcia przywozi ambitny rodzic, a pan wie, że raczej z niego piłkarza nie będzie?
Ścieżka dostania się do nas nie jest taka łatwa. Cześć trafia przez kluby. Możemy też przyjąć kogoś kto nie gra w klubie ale musi mieć potencjał ruchowy przynajmniej podstawowe predyspozycje.

Czyli indywidualizacja już na wstępnym etapie szkolenia i wspomagania tych, którzy znajdują się na początku drogi?
Dokładnie tak

Może doczekacie się że kiedyś jakiś znany zawodnik zapytany gdzie zaczynał, powie: w Akademii Młodych Orłów?
Byłoby wspaniale i mam nadzieję, że kiedyś tak się stanie.
ZOBACZ FILM: JAK FALUBAZ POKONAŁ WARTĘ?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska