Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ale wiosna!

Andrzej Flugel
Wiosna walnęła nagle niczym czołowy piłkarz z dwóch metrów w stadionowe jupitery. Na drogi wyleźli motocykliści i rowerzyści.

Ostatnio mijała mnie chmara. Chłopaki nacierali na lokalnej drodze, mniej więcej 150 na godzinę przy ograniczeniu do 50. Pomyślałem sobie, że mają jakiś ambitny plan kto pierwszy wejdzie w zakręt i kto najszybciej pokona prostą. Dali radę i skończyli w komplecie, ale tak dobrze nie zawsze może być. Tylko kto o tym myśli w piękny wiosenny dzień odkręcając manetkę gazu? No, kto?

W niedzielę ostro jechali żużlowcy. Fani doczekali się wreszcie i doskonale ich rozumiem. Tradycyjnie przed pierwszymi meczami naczytałem się i nasłuchałem jaką to mamy najlepszą ligę na świecie i kto u nas jeździ. A ja ciągle czekam jak ta nasza wspaniała liga wypromuje w końcu Polaka - mistrza świata. To już 36 lat.

Stanowczo za długo. Byli Anglicy, Szwedzi, Duńczycy, czyli ci, którzy u siebie o takiej lidze jak nasza mogą tylko marzyć. A my nie. Przez pewien czas myślałem, że będzie to Tomasz Gollob. Chyba już nic z tego nie wyjdzie, choć - co przyznaję - w pewnym momencie było blisko. Czy ktoś z młodych da radę? Może się taki znajdzie. Oby jak najszybciej.

Nasi piłkarze walnęli San Marino i do jesieni z dyżurnym tematem, czyli o tym jak pięknie dogadują się Leo Beenhakker i szefostwo PZPN, mamy wreszcie spokój. Prezes Lato podczas ostatniego spotkania z dziennikarzami w Kielcach kiwał nas tak miło jak za swoich dobrych czasów. W sumie stwierdził, że nie ma konfliktu, panowie się rozumieją i nikt nie chciał dymisji Holendra.

Ponieważ wiadomo, że prezes mówi tak ,,na okrągło", że trzeba czytać jego oświadczenia między wierszami, można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że konflikt jest i tylko czekają na pretekst by Leo szurnąć. Na razie musieli dać sobie na wstrzymanie, bo ten na złość rozgromił dwucyfrówką San Marino.

Ale mamy przecież Euro 2012. Za trzy lata nasz kraj zmieni się nie do poznania. Na razie jeszcze jest bardzo przaśnie. Jechałem ostatnio z Zielonej Góry do Kielc i pomyślałem sobie co byłoby gdyby jakiś zabłąkany obcokrajowiec już dziś zaplątał się na krajową drogę numer 12. Facet doznałby wstrząsu, którego mógłby nie przeżyć. To było straszne. Koleiny takie, że prawie nie da się zawrócić, tiry, rozklekotane stare stary, traktory jadące na pola i z pól, motocykliści i rowerzyści w kultowych beretach z twarzami zdradzającymi, że musieli coś wypić.

Co pewien czas prostytutki, fotoradary z lubością ustawianie w każdym miasteczku, a jakby było mało, policjanci przyczajeni z suszarkami obok zamaskowanych radiowozów. Do tego remonty, zwężenia, ograniczenia, piesi łażący poboczami do sklepów po kolejną flaszkę, brak obwodnic w większych miastach. Wystarczy? Ponoć damy radę, zdążymy i wszystko będzie OK. Jestem bardzo ciekaw.

O gorzowskich koszykarkach pisałem w tym miejscu wiele razy. Podobnie jak wielu wierzyłem w sukces. I on już jest, nawet gdyby nie wyszło z Lotosem. Finał i Euroliga to wielka sprawa. Gratulacje! Teraz trzeba pomyśleć żeby zrobić wszystko żeby hala przeszła weryfikację. Ale znając upór działaczy wierzę, że dadzą radę. I już dziś wpraszam się na mecze Euroligi do Gorzowa. Będzie się działo!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska