Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ANDRZEJ SOLECKI

DANUTA KULESZYŃSKA (68) 324 88 44 [email protected]
Rozmowa z ANDRZEJEM SOLECKIM, byłym Makusynem, który od 27 lat mieszka w Brazylii, a do Zielonej Góry przyjechał na wakacje.

ANDRZEJ SOLECKI

ANDRZEJ SOLECKI

Lat 62, profesor matematyki na Uniwersytecie Federalnym Św. Katarzyny we Florianopolis (Brazylia). Lata licealne spędził w Zielonej Górze, działał w Makusynach. Druga żona Vanilda (od 16 lat), dwóch synów: Adrian (12) i Igor (10). Zainteresowania: myślenie i pisanie.

- Dlaczego swój dom zbudował pan w Brazylii, a nie na przykład w Polsce, Francji, czy w Stanach Zjednoczonych?
- Uciekałem wtedy od śniegu, szukałem ciszy, spokoju... I taką właśnie oazę znalazłem w stanie Święta Katarzyna w Brazylii. Zawsze ciągnęło mnie w stronę ciepła.

- A plotka głosi, że do Brazylii powędrował pan za kobietą.
- Cóż za romantyczna wersja historii... Kobiety w Brazylii są rzeczywiście piękne, ale nie dla nich opuściłem Europę. W tamtym czasie pracowałem w Bonn, a wcześniej w Paryżu. Po prostu: chciałem żyć w środowisku, w którym ludzie są przyjaźni, otwarci, uśmiechają się do siebie, a podczas rozmowy patrzą sobie w oczy, dotykają. Wyjechałem na zaproszenie instytutu naukowego, który jest jednym z najlepszych w Ameryce Południowej. Miałem zostać rok, zostałem na zawsze. Bo po roku wiedziałem, że ten sposób bycia i życia bardziej mi odpowiada niż to, co miałem w Europie.

- Piękna Brazylijka zakręciła jednak panu w głowie. Czym pana ujęła?
- Jak to z kobietami bywa - ujęła mnie swoją pięknością. Ma w sobie takie cechy, które powodują, że się chce z nią po prostu być. Jest w niej chęć współpracy, chęć unikania konfliktów. To bardzo mądra kobieta i dlatego z nią jestem.

- Dlaczego nie przyjechała z panem na wakacje?
- Z bardzo prozaicznych powodów: finansowych. Wydać dwa tysiące dolarów na osobę, czy osiem tysięcy na naszą czwórkę - to ogromna różnica. Gdy młodszy syn dowiedział się, że mogę ze sobą do Polski zabrać 62 kilo bagażu, to zapytał, czy nie mógłby schować się w jednej walizce.

- Myśli pan o powrocie do Polski?
- Muszę przede wszystkim myśleć o moich chłopakach. Są ciemnoskórzy i nie wiem, czy dobrze czuliby się tutaj. Może wołano by za nimi "antychryst", może jacyś skini chcieliby ich bić, a dziewczyny by się za nimi oglądały...? Nie wiem. Różne warianty biorę pod uwagę. I pewnie dlatego uczę ich polskiego.

- Jak dzisiaj odbiera pan Zielona Górę?
- Pierwszy raz przyjechałem tutaj po 20 latach nieobecności, w 1996 roku. Teraz jestem po raz drugi. Nie poznaję wielu miejsc, gubię się, często muszę chodzić z mapą. Zmieniły się ulice, adresy często są inne. Pojawiła się w mieście dbałość o szczegóły, której kiedyś tutaj nie było. Weźmy choćby galerię U Jadźki. Nie powstydziłaby się jej żadna galeria na świecie.

- Dziękuję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska