Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anioły tutaj pracują

Danuta Kuleszyńska 68 324 88 43 [email protected]
- Wobec życia nie da się być obojętnym. I gdy tak patrzę na te maleństwa, to pytam siebie, dlaczego tak ciężko muszą chorować - tak rok i dwa lata temu mówiła nam Magdalena Świrkowicz, ordynator na neonatologii w Zielonej Górze.

I rok i dwa lata temu oddział noworodkowy z pododziałem intensywnej terapii i patologii noworodka, którym kieruje ordynator Magdalena Świrkowicz zajął w plebiscycie "Nasz Doktor" pierwsze miejsce w województwie. Tak zadecydowali nasi Czytelnicy oddając na zielonogórską neonatologię najwięcej głosów. Specjalne dyplomy, jakie na ręce pani ordynator przekazała całemu personelowi "Gazeta Lubuska", wiszą teraz obok siebie na korytarzu "intensywnej terapii". - Nie miałabym nic przeciw temu, by i trzeci dyplom tu zawisł - śmieje się doktor Świrkowicz. - Bo takie uznania od pacjentów cieszą najbardziej. To dowód na to, że nasza praca ma sens i że warto zrobić dosłownie wszystko, by uratować życie, nawet jeśli wszystko wskazuje na to, że uratować się nie da. Wtedy trzeba mieć nadzieję.

Pierwsze dziecko, które wyrwano śmierci, ważyło 480 gram i było prawie płodem. To dziewczynka. Na świat przyszła w 24 tygodniu ciąży, miała zerowe szanse na przeżycie. Przeżyła. Od tamtej pory minęły ponad dwa lata i "maleńka" ma się całkiem dobrze.

Jeszcze cztery lata temu ratowanie noworodka z wagą poniżej kilograma było na oddziale niemożliwe. Takie maluchy trzeba było wozić do kliniki w Poznaniu. Dziś neonatologia posiada trzeci, najwyższy stopień referencyjności. A to oznacza, że leczy się tu najmniejsze wcześniaki, nie tylko z naszego województwa. Robione są wszystkie zabiegi, łącznie z kardiologicznymi. Pierwszy raz operację na małym serduszku przeprowadzono w zeszłym tygodniu ( do tej pory "kardiologiczne maluchy" trzeba było wozić do Ponania). Chłopczyk urodził się w 24 tygodniu ciąży, ważył 680 gram, lekarze stwierdzili u niego m.in poważną wadę serduszka. Noworodka nie odwieziono jednak do kliniki na operację. To kardiochirurg z kliniki przyjechał do maluszka. I tak już będzie.

Co zmieniło się na oddziale od ubiegłego roku? - Sporo - odpowiada dr Świrkowicz. - Sprzętu mamy tyle, że na razie wystarczy. Miesiąc temu dostaliśmy z chirurgii respirator do leczenia dzieci po operacjach. Nasza karetka jest w ciągłym ruchu, przewozimy wcześniaki z innych szpitali do nas, uporządkowaliśmy dokumentację, tak by oddział mógł wejść do systemu ISO. No i oczywiście ratujemy nasze maluszki. W tej chwili chorych i ciężko chaorych mamy na oddziale 26 noworodków.

Magdalena Świrkowicz marzy teraz o jednym: by wreszcie przeprowadzić remont na oddziale. Walczy o to już trzeci rok. - Ale to kwestia ogromnych pieniędzy i modernizacji całego budynku - wzdycha. - Mam jednak nadzieję, że kiedyś to marzenie spełni się.

A my ruszamy z kolejną edycją plebiscytu "Nasz Doktor". Czy po raz trzeci uda się neonatologii zdobyć pierwsze miejsce? O tym zadecydują Czytelnicy "GL".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska