Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artego Bydgoszcz - KSSSE AZS AWF Gorzów 51:100

(pat)
Justyna Żurowska z KSSSE AZS PWSZ Gorzów, tak jak cała drużyna, fruwała w Bydgoszczy wysoko. Pani kapitan, chcemy więcej takich meczów!
Justyna Żurowska z KSSSE AZS PWSZ Gorzów, tak jak cała drużyna, fruwała w Bydgoszczy wysoko. Pani kapitan, chcemy więcej takich meczów! fot. Gazeta Pomorska
"Sreberka" znów nie miały litości dla Artego. Podobnie jak rok temu, KSSSE AZS PWSZ zdemolował w sobotę bydgoszczanki na ich parkiecie, ponownie pękła "setka".

- Tradycji stało się zadość i gorzowianki znowu nas stłukły... - martwił się trener gospodyń Adam Ziemiński, prywatnie dobry kolega naszego szkoleniowca. Ten z kolei pocieszał opiekuna Artego. - Nie walczyłem o tak wysoki wynik, ale moją zawodniczkę "podpuścili" kibice i trafiła na sto punktów. Przepraszam cię Adam, że tak wyszło... - mówił Dariusz Maciejewski.

O tym, że Artego to niewygodny rywal, przekonały się m.in. zespoły z Gdyni i Krakowa. Z kolei nasze dziewczyny ostatnio nas nie rozpieszczały. Dlatego obawialiśmy się o wynik potyczki nad Brdą. Zupełnie niepotrzebnie, bo miejscowe dotrzymywały nam kroku tylko w pierwszej połowie, wygranej po walce przez wicemistrzynie Polski 41:25.

"Sreberka" były w sobotę znakomicie dysponowane. Do przerwy akademiczki trafiły aż 18 z 30 rzutów. Gdyby nie 11 strat, nasze prowadzenie byłoby zapewne jeszcze bardziej okazałe. Rywalki miały o dwie więcej, z czego sześć to "zasługa" Stephanie Raymond. - Jeśli zawodzi rozgrywająca, a tym samym organizacja, trudno liczyć na skuteczny atak - zauważył Ziemiński.

Jeszcze bardziej bydgoscy kibice byli rozczarowani w drugiej połowie, gdyż trener Artego widząc, co się dzieje i że jego drużyna nie zdoła zatrzymać grające jak w transie wicemistrzynie Polski, wpuścił drugą "piątkę". Ta, z wyjątkiem byłej zawodniczki Lotosu Marty Urbaniak, była cienka jak barszcz. Jako przykład wystarczy podać, że Samantha Richards ogrywała młodsze i niedoświadczone rywalki jak dzieci, a miejscowe juniorki Monika Maj i Patrycja Klomfas miały kłopot z przejściem z piłką przez połowę! U nas, oprócz Australijki, jak natchniona grała m.in. Johannah Leedham (cztery rzuty na siedem za trzy).

I choć w ostatniej kwarcie na parkiet wróciły podstawowe zawodniczki gospodyń, obraz gry się nie zmienił. Jak się nie ma wiary, sił i ambicji, a dochodzi fatalna skuteczność i koszmarne błędy, to czy mogło być inaczej? Za to w KSSSE AZS PWSZ statystyki jak marzenie: 63 proc. za dwa, 63 proc. za trzy i aż 77 proc. z linii rzutów wolnych! Po takim meczu Ziemiński nie owijał w bawełnę: - Nasza skuteczność była masakryczna. Do tego nie ustaliśmy w obronie, bo dało o sobie znać fizyczne zmęczenie. Jako jedyni graliśmy sześć meczów z rzędu. Nie uważam, że za wcześnie zdjąłem liderki. Były mocno zmęczone, miały wiele minut w nogach, a to groziło kontuzjami. Takie spotkania się zdarzają, ale mam nadzieję, że kibice nam wybaczą, bo nadal mamy bardzo dobry bilans.
- Zagraliśmy bardzo dobrze, skutecznie, odkuliśmy się za dwa słabsze poprzednie spotkania. Widziałem, co Artego zaprezentowało w Krakowie oraz z Lotosem i dlatego tak nastawiłem swój zespół - stwierdził natomiast Maciejewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska