Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Babimost: W pożarze stracił dom a obiecanej pomocy nie ma

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
- Chcę teraz odbudować część spalonego domu i przysposobić do mieszkania, to tutaj mam prąd, wodę, czego brak w chlewiku - mówi Jakub Sztajber.
- Chcę teraz odbudować część spalonego domu i przysposobić do mieszkania, to tutaj mam prąd, wodę, czego brak w chlewiku - mówi Jakub Sztajber. Mariusz Kapała
Spalił mu się dom. To pierwszy dramat Jakuba Sztajbera. Drugi, niezbyt zauważalny, ale nieludzki, to oszukanie go. Obiecano mu pomoc, z wielu stron. I nic. - Cudów nie ma! - uważa pogorzelec.

Pożar domu przy ul. Królowej Jadwigi, w którym samotnie mieszkał 64-letni Jakub Sztajber zdarzył się wczesną wiosną. Budynek spalił się niemal doszczętnie. - Mieszkam w dawnym chlewiku - pokazał nam, gdy pojechaliśmy wtedy zorientować się, w czym można mu pomóc. - Jest mi tu ciepło, grzeję się "kozą", są ze mną pieski Marynia i Wacek oraz koty - próbował żartować.

Chlewik wyremontował przedsiębiorca Łucjan Gról. Gmina kupiła panu Jakubowi wersalkę, żeby miał gdzie spać. Z kolei Piotr Reiman z Nowego Kramska dał "spalonemu" pracę w pierwszym okresie po pożarze. Ludzie z osiedla Grunwald zebrali trochę pieniędzy, a Caritas założył konto, na które można było wpłacać pieniądze na rzecz pogorzelca. Jednym z darczyńców okazał się biskup-senior Adam Dyczkowski. Sam zadzwonił do redakcji, żeby dowiedzieć się, jak można dokonać wpłaty.
O tym pisaliśmy 15 marca ("Spłonęło wszystko. Pomóżmy"). Reakcja Czytelników była natychmiastowa.

Już trzy dni później, 18 marca, drukowaliśmy tekst pod tytułem "Będzie dom dla pana Jakuba". Wydawało się - nam i jemu - że złapał Pana Boga za nogi. Dlaczego? Padły zaskakujące deklaracje wsparcia. Od pomocy dla zwierząt domowych Sztajbera (,,karmę dla psów i kotów sam woziłem do Babimostu"), po deklarację... budowy domu.
- Mam firmę budowlaną w Guben, ale działam na terenie całego regionu - zadzwonił wtedy jeden z przedsiębiorców. - Chciałbym pomóc. Sam bywałem w trudnych sytuacjach życiowych i wiem, co to znaczy.
Odezwał się też inny przedsiębiorca z Gorzowa. Zamierzał stawiać na działce przy ul. Królowej Jadwigi nowy dom. Konkurencja?
- No to jest szok! - komentował na gorąco Jakub Sztajber. - Nie sądziłem, że jednak ludzie są tacy dobrzy.

Czy rzeczywiście? Upłynęły prawie trzy miesiące. I właśnie do "GL" przyszedł list pana Jakuba. Zawiadamia, że... nie się nie dzieje. Jest rozgoryczony. Pisze: "Wiem już, że nie będzie żadnego domu. Pan, ja i Czytelnicy "GL" zostaliśmy wprowadzeni w błąd przez człowieka bardzo nieodpowiedzialnego, który nie zdaje sobie chyba sprawy z tego, jak wielkiego zła dokonał".
Okazuje się, że Sztajber powoli wziął się za rozbieranie spalonej ruiny. Coś musi robić. Sąsiad podstawił mu potężny kontener, do którego wrzuca całą tę spaleniznę: papę, wełnę mineralną, gruz.
- Tak sobie myślę o reakcjach różnych ludzi, którzy początkowo deklarowali wsparcie, a potem się odwrócili ode mnie. Zniechęcili się moją teoretycznie dobrą sytuacją - ocenia trzeźwo. - Nawet nie mam żalu, też bym podobnie zareagował. No bo po co pomagać człowiekowi, któremu gratis postawią dom, prawda?! Była tu nawet jedna pani i pyta, gdzie dom. Nie ma...

Dzwonimy do przedsiębiorcy, który deklarował pomoc. Nie odbiera. Po wybraniu numeru następuje odrzucenie połączenia. Z drugim też nie ma kontaktu. Wcześniej próbował Sztajber. Podobnie nic nie wskórał. Zrezygnował. Sprawdził konto Caritasu. Okazało się, że jest na nim 300 zł. Został pustymi deklaracjami.
- Nie pora teraz rozpaczać nad rozlanym mlekiem - uważa jednak. Zaczął sam ratować siebie. Poszedł o wsparcie do nadleśnictwa, do Swedwoodu, zgłosił się do Kronopolu. Szuka pieniędzy i materiałów budowlanych. Krokwi, płyt OSB, wełny mineralnej, papy, żeby pokryć część spalonej ruiny i zrobić dach. Żeby zdążyć przed zimą...
- Liczę na pomoc ,,GL", bo tak naprawdę tylko to mi pozostało - mówi.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska