Było krótko przed 20.00, gdy wycieczkowicze z centralnej Polski zbliżali się do przejścia granicznego. Jechali do Paryża. Ponad 2 kilometry za Rzepinem, na K-2, w ich autokar uderzył tir z lawetą, na której były używane samochody. Kierował nim 26- letni Litwin.
- Próbował wyprzedzić innego tira i nie zachował ostrożności - mówi rzecznik słubickiej policji Jarosław Chojnacki. - W chwili wyprzedzania uderzył w nadjeżdżający z przeciwka autokar, który wpadł do głębokiego na cztery metry rowu - dodaje.
Bali się, że spłoną
- Wybuchła panika, bo baliśmy, że auto się zapali - opowiada Zbigniew Łapiński, jeden z trzech kierowców autokaru. Jest cały, ale w szoku. W momencie wypadku siedział obok kolegi, który prowadził.
Przez pół nocy policja z psami tropiącymi szukała trzeciego kierowcy, który według relacji jednego z pasażerów, miał wydostać się z samochodu i uciec do lasu. Gdy ok. czwartej nad ranem z rowu wyciągnięto autokar okazało się, że jest tam martwa osoba. - Prawdopodobnie to właśnie kierowca - mówi rzecznik policji. To druga śmiertelna ofiara wypadku. Pierwszą jest 45- letnia Barbara S., która jechała do Paryża świętować z mężem rocznicę ślubu. O życie walczy jeszcze młoda kobieta.
- Przywieziono ją do nas w krytycznym stanie - mówi ordynator chirurgii w szpitalu w Słubicach Marek Wiatr. W nocy przetransportowano ją do kliniki we Frankfurcie nad Odrą. Cztery osoby odwieziono w ciężkim stanie do Gorzowa Wlkp. Wśród nich, dwoje dzieci z urazami czaszkowo- mózgowymi i 25-letnią kobieta, której grozi amputacja ręki. Sprawca wypadku - litewski kierowca jest lekko ranny. Ci, którym nic się nie stało, noc spędzili w hotelu Holiday w Słubicach.
- Jest u nas 26 osób - mówi recepcjonistka Magdalena Markowska. - Marzyli o tym, że zobaczą Paryż, a teraz marzą już tylko o tym, by wrócić do domu - dodaje. Rano do hotelu dotarł właściciel warszawskiego biura podróży, które zorganizowało wycieczkę. Ok. 11.00 podstawił nowy autokar, który zabrał ludzi do domów.
Pomogli Niemcy
Ratownicy i lekarze pojawili się na miejscu wypadku chwilę po zgłoszeniu. Na miejscu urządzono szpital polowy, ściągnięto sześć jednostek straży pożarnej z okolicy, lekarzy z pogotowia ze Słubic, Kostrzyna i Sulęcina i ochotnicze grupy ratownicze. Pomogli też Niemcy. Dali trzy karetki, zabrali do szpitala we Frankfurcie walczącą o życie kobietę, a do Gorzowa - najciężej rannych.
Pomocy nie odmówili też ratownicy medyczni z Fuerstenwalde, którzy przebywali akurat z wizytą u strażaków w Rzepinie. - Przez cała noc w hotelu przy wycieczkowiczach czuwali sanitariusze, a rano wysłaliśmy tam psychologów, bo wielu ludzi nie potrafiło otrząsnąć się z tej tragedii - mówi szef biura reagowania kryzysowego Urzędu Miejskiego w Słubicach Roman Filończuk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?