Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bandyci odrąbali mieszkańcowi Starej Koperni wszystkie palce u nogi

Małgorzata Trzcionkowska 518 135 502 [email protected]
Stanisław Słowieński jeszcze nie wyzdrowiał po napadzie, który przeżył pod koniec sierpnia. Starszy pan ma problemy z poruszaniem się i codziennymi czynnościami. Z wdzięcznością przyjmie wszelką pomoc.
Stanisław Słowieński jeszcze nie wyzdrowiał po napadzie, który przeżył pod koniec sierpnia. Starszy pan ma problemy z poruszaniem się i codziennymi czynnościami. Z wdzięcznością przyjmie wszelką pomoc. Fot. Małgorzata Trzcionkowska
83-letni Stanisław Słowieński ze Starej Koperni od kilku miesięcy czeka na sprawiedliwość. Pod koniec sierpnia bestie odrąbały mu palce u nogi. Starszy człowiek nadal ma problemy z poruszaniem.

Pan Stanisław owija okaleczoną stopę workiem foliowym, bo jeszcze nie jest w stanie założyć na nią normalnego buta. Rana po odrąbanych palcach nadal boli, a stopa stała się spłaszczona i nieforemna. - Ze szpitala wypisali mnie zaraz po 5 dniach - wspomina S. Słowieński. - Na początku jeździłem na opatrunki, a potem nauczyłem się samodzielnie zmieniać bandaże. Jakoś sobie radzę, ale najbardziej brakuje mi pracy. Nie mogę sobie znaleźć miejsca.

Starszy pan ma problemy z chodzeniem. Opowiada, że pomału dojdzie do sklepu po chleb. Ale boi się, co będzie, gdy spadnie śnieg. Nie będzie w stanie wydostać się z domu, położonego na samym końcu wsi. Mieszka z nim syn Jerzy (50 lat), ale bywa, że pracuje i na noc do ojca nie wraca.
Obu mężczyznom trudno jest pozbierać się po traumie, która przeżyli.

Bestie zaatakowały bezbronnych

Pan Stanisław w piątkowy wieczór (28 sierpnia) oglądał telewizje i ok. 22.00 przysnął. Na piętrze spał Jerzy. Starszego pana obudziły go wrzaski i hałas. Trzej bandyci w kominiarkach na twarzach wdarli się przez wybite okno. W dłoniach trzymali siekiery, które znaleźli na terenie obejścia. Bili staruszka pięściami i okładali krzesłem. Kopali po twarzy i ciele. Grozili, że odrąbią mu głowę, potem na oparciu krzesła położyli jego prawą rękę. Jeden z bandziorów krzyknął, że rękę odetną później. Podniósł siekierę i z wielką siłą spuścił ją na stopę pana Stanisława. Odrąbał mu wszystkie palce.

Bandyci nie spodziewali, że w domu może być jeszcze ktoś. Jerzego Słowieńskiego obudził rumor i krzyki. Usłyszał ojca, który wzywał ratunku. Zerwał się z łóżka, zapalił światło i zaczął otwierać drzwi, hałasując przy tym. Wtedy usłyszeli go bandyci. Wbiegli na górę i naparli na drzwi. Gdy Jerzy próbował je zamknąć, podważyli skrzydło siekierą. Upadł do tyłu. Wtedy wpadli do środka. A jeden z nich uderzył go ostrzem w stopę, a drugi obuchem w udo. Mężczyzna z przerażeniem patrzył na tryskającą krew i rozcięte ciało.

Bandyci zwlekli Jerzego na dół i rzucili go twarzą do ziemi na podłogę w kuchni. Jeden z bandziorów trzymał go za kark i groził, że odetnie mu głowę. Mężczyzna oparł twarz o dłonie i przez palce patrzył na to, co się dzieje. Widok, co robią z jego ojcem był przerażający. Widział odskakujące palce od stopy ojca i tryskającą krew. Takiego widoku nie można zapomnieć do końca życia. Bestie zabrały mu 1.100 zł z kieszonki koszuli i uciekły.

Na wsi niebezpiecznie

S. Słowieński prowadzi gospodarstwo warzywne na samym końcu Starej Koperni. Po śmierci żony mieszka tylko z synem. Starszy człowiek przeżył już napad rabunkowy w czerwcu 2005 r. Wówczas do jego domku wtargnęło 3 bandytów w kominiarkach. Kołkami bili pana Stanisława po całym ciele. Zabrali mu pieniądze.

Sprawcy napadu zostali złapani przez policję w ciągu kilku dni. Okazało się, że byli to uczniowie jednej z żagańskich szkół ponadgimnazjalnych. Podczas ostatniego napadu policja od razu sprawdziła tamtych napastników, ale okazało się, że to nie oni.

Po napadzie pan Stanisław był w szoku. Słabł z powodu upływu krwi. Syn Jerzy, również z okaleczona nogą, założył ojcu gumofilc i trzymając pod ramię zabrał do sąsiadów, którzy powiadomili pogotowie i policję. Eugeniusz Dobrowolski, sąsiad ofiar nadal z przerażeniem wspomina tamten wieczór. Obaj Jerzy i Stanisław dobijali się do jego drzwi ok. północy. Obaj byli zakrwawieni i w szoku. Starszy człowiek nie pozwolił sobie zdjąć buta, do przyjazdu pogotowia.

Bandyci spod Szprotawy

Sprawców napadu ujęto już 1 września. Byli to dwaj bracia i ich kolega, mieszkający w okolicach Szprotawy. Bestie miały 22, 24 i 25 lat. - Dostali się do Starej Koperni samochodem, który zostawili kawałek dalej - opowiada Kazimierz Rubaszewski, rzecznik prokuratury okręgowej w Zielonej Górze. - Auto sfotografowała mieszkanka wsi, co wydatnie przyczyniło się do szybkiego ujęcia sprawców.

Dwaj z nich to przyrodni bracia. Synowie jednej matki i dwóch ojców. Byli już wcześniej znani policji. Braci namówił do napadu kolega, który kiedyś mieszkał w Starej Koperni. On też był szczególnie brutalny. Jego zatrzymano w Szprotawie, zaś jego kompanów w Kluczborku, dokąd uciekli po okaleczeniu pana Stanisława.

Agresywny bandyta podczas zatrzymania walił głową w kraty i wrzeszczał, że to policja go pobiła. Jednak temu przeczy monitoring w komendzie powiatowej żagańskiej policji. - Sprawę przejęła prokuratura okręgowa, ze względu na jej rozległość i rozwojowe wątki - dodaje K. Rubaszewski. - W toku śledztwa okazało się, że zatrzymani mają na sumieniu dwa napady w Głogowie i napad w Małomicach, a mogą być sprawcami również innych czynów.

Na razie prokuratura gromadzi materiały dowodowe, które pozwolą na skierowanie aktu oskarżenia do sądu. Kiedy to nastąpi? K. Rubaszewski zaznacza, że gdy tylko prokuratorzy będą gotowi. Sprawcom brutalnego napadu grozi 15 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska