Ale o Adamie Małyszu na pewno będzie głośno już w piątek, po pierwszym konkursie Pucharu Świata w fińskim Kuusamo. Na razie wiemy jedynie tyle, że Adam oddaje najlepsze skoki spośród kadrowiczów (co nie jest żadną wiadomością), nasi trenowali w tunelu aerodynamicznym, a trener Apoloniusz Tajner jest zadowolony z formy mistrza. Sezon także zapowiada się na mniej interesujący. Nie będzie mistrzostw świata, olimpiada dopiero za trzy lata, a wiadomo, że mały i wątły Małysz w lotach narciarskich takim orłem już nie jest. Zostaje jedynie walka o Puchar Świata i w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni. Na szczęście pozory mogą mylić. Zmiany, do jakich doszło przed sezonem, zapowiadają spore emocje.
Bez doktorów
Na arenie zabraknie kilku znanych osób. Największa zmiana nastąpiła w reprezentacji niemieckiej. Wyrachowanego trenera Reinharda Hessa zastąpił Wolfgang Steiert. Nowy szkoleniowiec ogłosił niedawno, że liderem reprezentacji będzie Martin Schmitt, a nie humorzasty Sven Hannawald. Może się jednak okazać, że gwiazdą będzie zupełnie ktoś inny, bo świetnie zapowiada się niejaki Maximillian Mechler. My jesteśmy ciekawi, jak Małysz poradzi sobie bez doktorów: Jana Blecharza i Jerzego Żołądzia, o których mówi się, że wraz z trenerem Tajnerem byli ojcami sukcesów Polaka.
Największe zmiany przygotował szef Pucharu Świata Walter Hofer. Zawodnicy mają startować z krótszego rozbiegu. Będzie więc mniejsza prędkość na zjeździe, siła odbicia, parabola lotu, niższa wysokość i ostrzejszy kąt lądowania.
Lżejsza waga i kombinezon oraz większa aerodynamika nie będą już takie ważne. W zapomnienie idą także sławne kombinezony Austriaków z gumką w kroku, które podobno pomagały im wygrywać. Teraz wszystkie stroje mają przylegać do ciała.
Faworyci na papierze
Kto jest faworytem do wzięcia Kryształowej Kuli? Na pewno będzie się liczył Thomas Morgenstern, który wygrał letnie Grand Prix. Znów zaskoczyć mogą Norwegowie. W zeszłym sezonie Mika Kojonkoski wyciągnął ich z dna po zaledwie kilku miesiącach pracy. Jak więc mogą skakać po ponad roku pracy Fina? Czarnym koniem może być również świetny technik Kazuyoshi Funaki. Japończyk zatrudnił ostatnio byłego skoczka Ari-Pekkę Nikolę. Ma on mu pomóc w powrocie na szczyt. Z kolei w kadrze Finów powinien błyszczeć Akseli Kokkonen, który na igielicie spisywał się rewelacyjnie.
My oczywiście stawiamy na Adama. Ale już nie tak odważnie jak przed rokiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?