MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bez umowy

SYLWIA MALCHER-NOWAK [email protected]
- Na czerwiec - słyszą pacjenci, którzy chcą się zarejestrować do onkologa w Zielonej Górze. - To koszmar - mówią. I jeśli ich stać, leczą się prywatnie, bo przecież strach czekać.

Ponieważ z przyczyn finansowych umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia nie podpisał w tym roku zielonogórski Onkomed, przyszpitalna poradnia onkologiczna przeżywa oblężenie. - Jak można czekać kilka miesięcy na wizytę u onkologa?! - telefonują do redakcji zdesperowani Czytelnicy.

Bez umowy

Przez kilka ostatnich lat pacjenci onkologiczni z południowej części woj. lubuskiego mogli korzystać z opieki dwóch dużych poradni - przyszpitalnej i Onkomedu (o sprawie pisaliśmy w tekście pt. Czekają na cud, Magazyn "GL" z 31.01-1.02 br.). Niewielka grupa pacjentek trafiała także do Centrum Medycyny Kobiecej i Onkologii przy ul. Podgórnej.
Od stycznia jest znacznie gorzej. Lekarze z Onkomedu zaczęli przyjmować tylko prywatnie, bo zakład nie podpisał umowy z NFZ. Dlaczego? Ponieważ wszystkie porady zostały wycenione poniżej kosztów - tłumaczy szef Onkomedu Roman Monczak. Np. porada plus mammografia i USG według funduszu mają kosztować 56 zł, a tymczasem koszt takiego badania w zakładzie radiologicznym wynosi 75 zł. Zamiast zarabiać, Onkomed musiałby więc dokładać do każdego pacjenta. No, chyba że onkolodzy ograniczyliby się tylko do porad i zrezygnowali z kierowania pacjentów na badania. Tego jednak robić nie chcą.

Wolą dojechać

Nieco lepiej jest w północnej części regionu, gdzie pacjenci mają do dyspozycji cztery poradnie, w tym dwie w Gorzowie. W Międzyrzeczu onkolog jest tylko we wtorki i przyjmuje około 30 osób. Pacjenci czekają najwyżej dwa tygodnie, a jeśli przyjdą ze skierowaniem z dopiskiem "pilne", są przyjmowani tego samego dnia.
W Kostrzynie jest jeszcze lepiej. - Było dobrze, a od tygodnia jest bardzo dobrze - usłyszeliśmy od pani w rejestracji. - Dotychczas przyjmował jeden onkolog, teraz chorymi opiekuje się także chirurg onkolog, który będzie wykonywać drobne zabiegi. Nasi pacjenci są więc przyjmowani na bieżąco. Przyjeżdżają nawet chorzy w Gorzowa.
Dlaczego? Bo w Gorzowie na wizytę czeka się długo - nawet dwa, trzy miesiące. Mimo że codziennie obie poradnie przyjmują około 70 osób.

Centrala jest twarda

W styczniu od dyrektora lubuskiego oddziału NFZ Zbigniewa Pierożka usłyszeliśmy, że do centrali w Warszawie zostało wysłane pismo w sprawie Onkomedu. Nadzieje wiązano z tym, że miał być poprawiany katalog świadczeń specjalistycznych i ustalone nowe wartości punktowe procedur. Niestety, lubuski oddział NFZ nic nie wskórał. - Stawki pozostały na tym samym poziomie - informuje jego rzeczniczka Ewa Lurc.
- W tej sytuacji nadal nie jesteśmy zainteresowani podpisaniem umowy, choć przecież chcemy leczyć ludzi - twierdzi R. Monczak.
Skutek? Kolejki do onkologów dramatycznie się wydłużyły. Kilka miesięcy muszą czekać przede wszystkim ci, którzy zapisali się na wizytę kontrolną.
Wielu pacjentów wciąż liczy na cud. - Chociaż minęło tyle czasu, nadal nie zarejestrowałam się do poradni przyszpitalnej - mówi zielonogórzanka Elżbieta Krępa, z którą rozmawialiśmy w styczniu. - Gdy zadzwoniłam, zaproponowano mi termin w czerwcu. Czekam na Onkomed.

Poszła prywatnie

Na szczęście pacjenci "pilni" są przyjmowani w miarę szybko. - Dwa, trzy tygodnie - usłyszeliśmy od chorych czekających w przyszpitalnej poradni.
- Ja nie chciałam czekać i dlatego poszłam prywatnie - przyznaje Stanisława Chwiałkowska z Zielonej Góry. - Zapłaciłam 50 zł i wyszłam z gabinetu ze skierowaniem z adnotacją "pilne!". Na wizytę w poradni czekałam już tylko tydzień.
- Jest bardzo źle - uważa Monika Sak z Sulechowa. - Codziennie muszę dojeżdżać do Zielonej Góry na chemioterapię. Na szczęście rodzina mi pomaga. Znajomi, którzy nie mają takiej możliwości, czekają na miejsce na oddziale - są zapisani na maj i czerwiec.
M. Sak także była pacjentką Onkomedu. - W ciągu jednego dnia robiłam tam cztery badania - wspomina. - Teraz ciągnie się to w nieskończoność. A jakby tego było mało, w Sulechowie zamknięto jedyny punkt pomocy paliatywnej. Teraz nawet po receptę na plastry przeciwbólowe muszę jeździć do onkologa, bo lekarz rodzinny nie kwapi się do ich przepisania.

Tylko od rana

Zdaniem pacjentów, mogłoby być nieco lepiej, gdyby poradnia przyszpitalna pracowała inaczej. - Dlaczego lekarze przyjmują tylko do godz. 14.00? - pyta Stanisława Smolińska, szefowa amazonek z Sulechowa. - Przecież wielu ludzi pracuje. Pacjenci spoza Zielonej Góry często mają kłopot z dojazdem na czas, nie mówiąc o kosztach. Nie każdy przecież ma samochód.
Zgadza się z tym zielonogórska amazonka Julita Zawadzka. I dodaje: - Zauważyłam, że w poniedziałek i piątek pacjentów w poradni jest bardzo mało. Za to w pozostałe dni na korytarzu można spotkać tłumy. Dlaczego?
Pacjentom nie podoba się także, że pacjentów, którzy mieli operację ponad rok temu, przyjmuje tylko jeden lekarz. Wszystkich ten sam. A gdzie prawo wyboru?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska