W nocy spłonęły trzy drewniane szopki przy kamienicy nr 34 na ul. Waszkiewicza. W jednej z nich zginął bezdomny Józef N. Koczował w niej od wiosny ub.r. razem ze swoim chrześniakiem 37-letnim Edwardem Stępniakiem.
- Był moim ojcem chrzestnym. Jutro, czwartego stycznia, miał obchodzić 57 urodziny. Nie dożył. Ja miałem więcej szczęścia, bo dałem się namówić na noclegownię - opowiada nam E. Stępniak.
Pożar zauważono około trzeciej w nocy. Z ogniem walczyły dwa zastępy straży zawodowej. Drewniane komórki spłonęły, ale strażakom udało się uratować przylegający do nich budynek mieszkalny. - Ogień sięgał drugiego piętra - twierdzi Artur Dietrich, który mieszka w sąsiedniej kamienicy.
Jakie są wstępne ustalenia strażaków co do przyczyny pożaru?
Czytaj we wtorek w lokalnym, papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Przed wigilią policjanci przewieźli pana Józefa do noclegowni. Dlaczego wrócił do drewnianej komórki, w której dziś zginął?
Czytaj we wtorek w lokalnym, papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?