Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogusław Sułkowski: - Drzonków mój widzę ogromny

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
BOGUSŁAW SUŁKOWSKI. Ma 52 lata, z wykształcenia jest magistrem inżynierem mechanikiem, menedżerem sportu. W przeszłości trenował akrobatykę, przez 21 lat był trenerem. Szefował Polskiemu Związkowi Akrobatyki Sportowej, był członkiem Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Od 1999 roku jest dyrektorem biura Lubuskiej Federacji Sportu.
BOGUSŁAW SUŁKOWSKI. Ma 52 lata, z wykształcenia jest magistrem inżynierem mechanikiem, menedżerem sportu. W przeszłości trenował akrobatykę, przez 21 lat był trenerem. Szefował Polskiemu Związkowi Akrobatyki Sportowej, był członkiem Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Od 1999 roku jest dyrektorem biura Lubuskiej Federacji Sportu. fot. Tomasz Gawałkiewicz
- Mogłem pozwolić, żeby wszystko się rozleciało, albo mieć program i od razu go realizować. To był ostatni dzwonek - mówi Bogusław Sułkowski, szef Wojewódzkiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Drzonkowie.

- Co sobie pomyślałeś, gdy zostałeś szefem ośrodka?
- Że mi się uda i wyprowadzę go na prostą. Gdybym nie wierzył, nie podejmowałbym się tego trudnego zadania.

- Było aż tak źle?
- Dokładnie. Kiedy to wszystko oglądałem, uznałem, że są dwa wyjścia. Albo pozwolić, żeby się rozleciało, albo mieć program i od razu zacząć go realizować. To był ostatni dzwonek. W ubiegłych latach wiele razy tak mówiono, ale teraz nie było w tym ani cienia przesady. Albo reaktywacja, albo ruina.

- I co?
- Nic. Wziąłem się do roboty. Dziś mam zdiagnozowane potrzeby Drzonkowa. Wiem, jakie obiekty w jakiej kolejności będziemy modernizowali, w jakim zakresie i kto będzie naszym partnerem. Wiem też, gdzie i jakie pieniądze znaleźć. I ile mamy czasu.

- Znaleźliście partnerów?
- Tak. Z programem udaliśmy się do ministerstwa sportu. Uznaliśmy, że nie pojedziemy z każdym obiektem, tylko z Drzonkowem jako całością. Zyskaliśmy też wsparcie prezesów związków sportowych, dla których ośrodek będzie bazą szkoleniową dla kadr narodowych i klubów. Ministerstwo zaakceptowało nasz plan.

- Z kim się dogadaliście?
- Ze związkami pięcioboju nowoczesnego, pływania, tenisa, jeździectwa, tenisa stołowego, strzelectwa i piłki nożnej. Z szefami pięciu związków jesteśmy już po rozmowach. Konkretnych, z podpowiedziami, co i jak robić. Powstanie u nas najnowocześniejszy w kraju parcour, gruntownie zmodernizowany zostanie basen odkryty, w hali tenisowej będą cztery profesjonalne korty oraz boiska do piłki ręcznej, siatkówki i koszykówki, urządzimy 70 stanowisk strzeleckich, by organizować wielkie imprezy. Wiemy, co zrobić, żeby pływalnia zyskała aplikację federacji międzynarodowej, by w przyszłości odbywały się tu prestiżowe zawody. Przedstawiciele PZT podpowiedzieli, jak wykonać termomodernizację hali. Przede mną jeszcze rozmowa z prezesem PZPN.

- Pięć pierwszych dyscyplin jest dla Drzonkowa naturalnych. Ale futbol?
- Czemu nie? Ministerstwo uruchamia program, a my w jego ramach chcemy wybudować dwa pełnowymiarowe boiska. Jedno ze sztuczną nawierzchnią, z atestem FIFA, oświetlone i ogrodzone. Drugie trawiaste, w przyszłości może z podgrzewaną płytą.
- Ile to wszystko będzie kosztowało?
- Sporo. Bo przecież musimy natychmiast zabrać się też za bazę hotelową. Bez tego nic się nie uda. Mamy plan, który punkt po punkcie będziemy realizowali. Wszystko zamknie się sumą ponad 46 milionów złotych. Jesteśmy w trakcie pierwszego etapu. Modernizujemy halę, w której kiedyś grali koszykarze Zastalu, wzięliśmy się za hotel, sieć cieplną i wodociągową, a także za montaż widny dla niepełnosprawnych. W przyszłym roku ruszą kolejne etapy. Zakończenie zaplanowaliśmy na rok 2012, w którym w Drzonkowie odbędą się mistrzostwa świata juniorów w pięcioboju.

- Skąd pieniądze?
- Część z funduszy Unii Europejskiej. Piszemy projekty w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego, a kiedy zyskają akceptację, dostaniemy pieniądze. Także z ministerstwa, z miasta i z województwa. I z programu Europejskiej Wspólnoty Terytorialnej. Dzięki współpracy z Forst, zrobimy wspaniały parcour.

- Dlaczego twoi poprzednicy praktycznie tylko administrowali ośrodkiem, coś tam remontowali i poprawiali, skoro tu potrzebny jest taki plan?
- Każdy coś robił, ale nie zawsze były sprzyjające okoliczności. Tę inwestycję zaczął planować mój poprzednik. Ja ją realizuję. Natomiast pomysł, by sfinansować ją z kilku źródeł, w tym z funduszy ministerstwa, jest mój. Korzystam z wiedzy o sporcie, a także - czego nie ukrywam - z bezpośredniej znajomości szefów związków sportowych, którzy uznali, że Drzonków jest potrzebny dla rozwoju ich dyscyplin. Mamy teraz wszędzie zielone światło i muszę to wykorzystać.

- A turystyczna rola Drzonkowa? Pamiętasz wizje, czym ma być ośrodek dla mieszkańców Zielonej Góry albo turystów z Niemiec, którzy chcą wyskoczyć tu na weekend?
- To były dobre pomysły, ale zabrakło dopełnienia, realizacji. Też uważam, że sportowcy, którzy mają tu zgrupowania i zawody, to jedna sfera naszej działalności. Ale sam wyczyn nie utrzyma Drzonkowa. Ośrodek nie może tętnić życiem tylko w czasie wakacji i ferii zimowych, ale także w pozostałe miesiące. Obiecuję, że będziemy naturalnym zapleczem rekreacyjnym miasta i okolic. Ludzie zaczną tu wracać. Już wracają, bo pojawiają się różne oferty i będzie ich coraz więcej. Myślimy też o turystach z zagranicy. Ale żeby się za to poważnie wziąć, musimy mieć bazę. Taką, która nie odbiega od tej w Europie. I zrobimy to. Ośrodek musi być wielofunkcyjny. Taki, który pomieści sportowców, turystów i fanów rekreacji. Zobaczycie, że nam się uda.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska